21 grudnia 2016

Pętla

Kiedy ogłoszono stan wojenny miałam 5 miesięcy. Moi rodzice nie byli ani partyjni, ani solidarnościowi. Oboje mieli pracę, wystaną miesiącami meblościankę i właściwie nic więcej. Jak musieli się bać trzymając małe dziecko, gdy w niedzielę nie było Teleranka? Czy będzie czym nakarmić dzieciaka? Czy będzie strzelane? Czy będzie praca? A może wejdzie "bratnia armia" z "pomocą"?

Leżę, gorączkuję i półprzytomnie zerkam na jakieś strzępki informacji. 
Więc znów jest grudzień. Wydarzenia wymykają mi się. Zmęczony mózg nie bardzo radzi sobie z oddzieleniem rzeczywistości od sennych majaczeń. W ch.. z Telerankiem. Czy to możliwe? Czy można tak bardzo się cofnąć? Jestem dorosła. Nominalnie. Zapadam się w sen. Zapadam się w czasie.

Te same słowa.
Te same emocje.
Wróg.
Wichrzyciel.
Naród.
Wolność.

Czas nie płynie. Czas się zapętla.

6 komentarzy:

  1. Wolność nie jest dana nigdy na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj zapetla sie, to fakt. i kolem sie tak toczy ciagle...

    OdpowiedzUsuń
  3. ach. bo nic nie jest na zawsze... zdrowiej i miej dobry czas z bliskimi. Niestety coraz mniej miłości i szacunku, więcej niepokoju i agresji :* dlatego życzę sobie by się odmieniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z życzeniami jestem ostrożna. Komu los chce wyciąć numer, temu życzenia spełnia. I ve been there.

      Usuń