Program o małżeństwach w telewizorze mnie zaskoczył. Zagadał znienacka. Nie byłam na to gotowa.
- Problemem często bywają sprawy błahe, wynikające z różnic wychowania. Małżonkowie pochodzą z różnych rodzin, inaczej widzą swoje role. - mówi do mnie program. - Takie rzucanie skarpetek na podłogę. No bo jak mężczyzna rzuca skarpetki, a żona tego nie akceptuje, to zwraca mu uwagę. Jak on to ignoruje raz, drugi, piąty, to ona się powinna zastanowić - jak on jest dobrym ojcem, zarabia pieniądze, to ona przecież może podnosić te skarpetki za niego i już nie drążyć tematu.
Że słucham?
Jak jest dobrym ojcem i zarabia pieniądze to może być fleją?
A bić może?
Zdradzać?
Jest jakaś granica, do której jedno się poświęca, a drugie olewa?
Wyłączyłam.
Mam żywy dowód na to, że telewizja ogłupia. W ciągu pięciu minut oglądania wchłonęłam tak dużą dawkę treści opresyjnych, że wymagam pobytu w sanatorium. Jak muszą się czuć ci, którzy nasiąkają taką filozofią przez całe życie?
Ciekawe czy to sie kiedykolwiek zmieni, ze mezczyznie wolno wiecej. (Bo zaloze sie o zyliard dolców, ze sytuacji odwrotnej nikt nie akceptowalby tak chetnie)
OdpowiedzUsuńNiby emancypacja, równouprawnienie itd, a to sie jeszcze trzyma.
Od zawsze uważałam, że mi wolno dokładnie tyle samo, co mężczyznom. Wiele osób próbowało mi kłaść do głowy, że mam ulegać, że mam nie okazywać negatywnych emocji i mam nie mówić "kurwa". Nie wyszło. Nie wyjdzie.
UsuńNa takie treści nie można być gotowym, bo jak się jest to... i sanatorium nie pomoże;) Ale masz rację Lisie, że "nasiąknięci" łatwo nie mają. Wpierw musieli by zrozumieć jaką durną filozofią ktoś ich nafaszerował. Proponuję zakazać sprzedaży telewizorów z takimi programami;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Obawiam się, że niedługo będą takie telewizory nawet w windach montować. Żeby wszyscy odpowiednio się zamarynowali ideologicznie.
UsuńNawet nie skomentuję. Płakać się chce. Idealny świat z równością...
OdpowiedzUsuńCholera, ciężko skomentować, a jakoś trzeba, bo milczeć nie wolno.
Usuń