13 marca 2018

It's been a hard day's night, and I've been workin' like a dog

Jestem dziś tak zmęczona, że zaczęłam jeść zupę widelcem i zastanawiałam się, czemu mi nie wychodzi. Olśnienie przyszło po jakiejś minucie zadumy...

13 komentarzy:

  1. ...a jak cie juz olsnilo, to dalej jadlas widelcem, bo bylas aka zmeczona.... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak żeś Lisie jeszcze tym widelcem dał radę do gęby trafić, to nie było źle - życie się jeszcze w Tobie tli ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj zrobiłam sobie kawę w dużym kubku, a po chwili nalałam do niego zimnej wody z kranu. Zamiast mleka.
    Mam nadzieję, że i nad Lisią Norą i nad Kalinowym Chruśniakiem przelatywał dziś jakiś meteor nieuwagi. I że to nie jest tendencja.
    Mam wielką nadzieję. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez dopadlo nad kawa - w sobote rano. Krazylam miedzy lodówka, szafka z kubkami i szuflada ze sztuccami, otwierajac i zamykajac kazde po 10 razy (i nic nie wyciagajac) i po kilku rundkach dopiero zdalam sobie sprawe z tego, ze tak jade z pustym przebiegiem ciagle :)))

      Usuń
    2. Jak wariować, to tylko w miłym towarzystwie ;-)

      Usuń
    3. Mówcie mi "wuju"? Przynajmniej nie jestem sama

      Usuń
    4. :))) Działamy w grupe, wuju Lisie :-)

      Usuń
  4. To chyba taki dzień, robiłam mnóstwo dziwnych rzeczy... kisses

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja tajemniczość nie wygląda żałośnie. Jedzenie zupy widelcem - owszem

      Usuń
  5. A jaka zupa? Bo jak gęsta jarzynowa, to jesteś usprawiedliwiona. W końcu nie jadłaś barszczu pałeczkami, więc nie zawracajmy sobie loków drobnostkami!

    OdpowiedzUsuń