27 marca 2018

Meeee!

Kiedy chcesz na kogoś nawrzeszczeć, to użyte słowa są właściwie zupełnie bez znaczenia. Chodzi tylko o wrzask. 
Może dlatego w czasie ostatniej kłótni nie zamieniliśmy z Wiewiórem ani jednego słowa w znanych nam językach. 
Meczeliśmy na siebie. 
Głośno. 
Nawet nie wiecie, ile taka kłótnia rozwiązuje problemów. 
Polecam!

11 komentarzy:

  1. I nie mieliście szansy wymeczeć czegoś, czego się potem żałuje...

    OdpowiedzUsuń
  2. My się nie kłócimy, bo ja zawsze tak wrzeszczę, że szyby pękają, więc mnie nikt w domu do tego stanu nie doprowadza. A problemy jednak przegadujemy, albo ja idę na spacer. Kisses

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile tak mniej wiecej to męczenie trwało?
    PS: Aż chce się westchnąć „Boszszsz... Ile ja tracę...” :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że się długo znamy, ale pozwól, że takie szczegóły to my już zostawimy dla siebie. Są jakieś granice uzewnętrzniania się w miejscach publicznych!

      Usuń
  4. Meczeliście? Tak literalnie? Wow. A co na to sąsiedzi? Nie wezwali służb?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literalnie. Onomatopeicznie.
      Sąsiedzi... przypominam, że mam sąsiadkę, która rzuca we mnie swoją bielizną i sprzętem elektronicznym... masz jeszcze jakieś pytania?

      Usuń
    2. Bielizną i sprzętem elektronicznym? W Ciebie? A czemuż? Zakładam, że robi tak nie tylko hobbystycznie?

      Usuń
    3. Pytanie "czemuż" należy odłożyć do pytań o Atlantydę i trójkąt bermudzki - nie dowiemy się już. Ile razy sąsiadka jest w nastroju rozrywkowym, z jej balkonu lecą rzeczy. Na mnie.

      Usuń