Lis zdobył swój własny Mount Blanc dzisiaj. Swoje Kilimandżaro. Swoje K2.
Lis się przygotowywał, denerwował, wyczekiwał, aż zdobył.
Teraz lis usiadł i odpoczywa.
Radość ze zdobycia szczytu psuje mi tylko świadomość, że dla wszystkich znanych mi osób, moje K2 to ledwo górka na boisku dla przedszkolaków.
Gratulacje! Poczucie sukcesu powinno brać źródło w każdym z nas i nie powinno być podłączone rurami z kanalizacją zewnętrzną.
OdpowiedzUsuńNo ale często jest i co tu zrobić. To bardzo ludzkie przecież.
Dziękuję. Masz całkowitą rację, ale teoria a praktyka...
UsuńGratuluję Lisie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Adamie!
UsuńPorównywać należy się wyłącznie z sobą samą. Tą z wczoraj. To człowieka rozwija, a nie patrzenie, czy ktoś inny sika czy pluje dalej.
OdpowiedzUsuńGratki i tak trzymaj!
Masz zupełną rację. Ale bardzo trudno wygonić taką myśl z tyłu głowy. Ona jest bardzo mała i nie odzywa się codziennie, ale czasem ta mała cholera coś powie i trudno jej zamknąć paszczę.
UsuńJeeee, Lis, hura, hura i brawo! O y tak dalej. I’m proud of you.
OdpowiedzUsuńDzięks!
UsuńLisie, każdy ma inne K2. I całe szczęście.
OdpowiedzUsuńAle K2 powinien być duży, nie? Tak bardziej obiektywnie...
UsuńObiektywnie pojęcie "duży" jest subiektywne ;-)
UsuńFaktoza!
UsuńTeż mam takie górki, a co. Gratuluję, i cieszę się z Twojej radości :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Już włażę na kolejną górkę.
UsuńTo chyba kazdy ma takie K2, co to dla innych ledwo pagórek. Ja to nawet sporo mam :)
OdpowiedzUsuńGratulacje serdeczne z okazji zdobycia szczytu! Podobno pózniej nastepne przychodza coraz latwiej, jesli sie nie zasiedziec w dolinie znowu.
(Ja niestety mam sklonnosc do zasiadywania ;)
Znam zasiedzenie w dolinie. Aż za dobrze. Dzięki za dobre słowo.
Usuń