Uczę się żyć od nowa. Wstaję rano z żałobą i jem żałobne śniadanie. Myję twarz żałobniczki i żałobnie wychodzę z domu. Oglądam, rozmawiam i myślę w żałobie. Każda moja myśl, czego by nie dotykała, zaczyna od straty. Cieszę się z różnych rzeczy tak, jak cieszy się żałobnik - nie w pełni, a pomimo. To bardzo dziwny stan, kiedy trzeba się zmuszać do rzeczy, które powinny przychodzić naturalnie. Dla mnie to nieskończenie trudny stan - dla mojego otoczenia próba cierpliwości.
Nawet pranie wieszam żałobnie. Żałobną skarpetę, smutnym szczypczykiem przypinam do zrozpaczonej suszarki.
Dam sobie radę.
Ale to potrwa.
podobno trudne chwile i emocje są nam potrzebne, by doceniać te dobre, by życie miało różne smaki. z tym, że 'potrzebne' nijak się ma do 'komfortowych'. daj sobie czas, tak jak bliscy i znajomi. my cierpliwie poczekamy na te i weselsze notki. trzymaj się dzielnie. wszystko przemija... :*
OdpowiedzUsuńnawet najdłuższa żmija? bardzo Ci dziękuję, twoje wsparcie ogromnie dużo dla mnie znaczy.
UsuńAle ty wiesz, że ja jestem z ciebie dumna? <3
OdpowiedzUsuńnie bardzo wiem za co, ale dzięki
UsuńWiesz, wiesz... Przemyśl nasze ostarnie rozmowy.
Usuńza postępy?
Usuńkrólik z tej strony
OdpowiedzUsuńmojej metody nie polecam absolutnie, ale jak już na serio nie idzie wytrzymać, można sobie farmakologicznie wyłączyć przykrość. u mnie podziałała 5-dniowa kuracja. mogę na prv napisać, co to było (za poradą lekarki, która uznała, że to mniejsze zło). z tym, że kuracja wyłącza wszystko - i radość i smutek.
psychologicznie pomaga potraktowanie takiej osoby trochę jak zmarłej. ja sobie wytłumaczyłam, ze mój przyjaciel umarł, trzeba go opłakać i zapomnieć. a ta osoba, która teraz afiszuje się w przykry dla mnie sposób i robi głupoty, to taka pusta skorupka.
nie chcę się otępić lekami. czasem po nie sięgam, ale nie chcę być zombie. odcięcie czucia przecież nie zmieni całości sytuacji.
Usuńpsychologicznie za to chyba postępuje podobnie do ciebie. ktoś, kogo kochałam i kto by mnie nigdy nie skrzywdził, odszedł. marzę, żeby wrócił, ale nie wiem czy to jest możliwe, więc żyję dalej. z tym co mam. wiem tylko, że przyjaciele o siebie dbają. może ja źle dbałam. może 3 miliony innych powodów. wiem tylko, że już nie dba i to boli jak jasna cholera.
Potrzebny jest taki czas właśnie by złapać perspektywę. Czas wypełni pustkę :-)
OdpowiedzUsuńwolałabym jakąś treść zamiast czasu
Usuń