Czytam etykiety. Zwłaszcza na produktach spożywczych. Wiewiórski niechętnie. Zwłaszcza na produktach spożywczych.
Kilka miesięcy temu zaczęłam wdrażać nowy tryb postępowania - zanim kupisz/zjesz - przeczytaj. Lekko nie było. Opowiadałam długie historie o tym, co dana substancja robi w organizmie, ale po nim to spływało jak woda po kaczce (po wiewiórze?). Aż tu nagle...
Szukamy w sklepie powideł, sięgam po słoik, a Wiewiórski do mnie: Zostaw to badziewie, syrop glukozowo-fruktozowy!
Myślałam, że się popłaczę ze wzruszenia :)
:)
OdpowiedzUsuń