Uciekłam z kolejnej grupy o szydełkowaniu. Bo się baby żarły, kłóciły, strzelały fochy i obrażały. Za włóczkę. Kawałek kolorowego sznurka i patyczek z haczykiem. Powód do wojny.
Kalina oberwała epitety za to, że... nie używa aplikacji na telefon. Dobry powód, żeby wyzywać? Jak każdy inny.
Każdy powód jest dobry, żeby wydrwić, poniżać, ciskać chujami i kurwami jak z katapulty. Bo głosowałeś nie tak, bo masz inne spodnie, koszulę w złym kolorze, nie taką aplikację, złe lajki na fejsie. Facet ma rurki - pedał. Kobieta powie coś, z czym się nie zgadzasz - kurwa. Nie chce twych zalotów - wredna kurwa. Z pizdą jak wiadro. I brzydka. Obowiązkowo. I koniecznie niewydymana. Mniejsza z tym, jak to się ma do kurwy. Przecież nie musi być logicznie. Ma boleć.
Wiecie dlaczego ma boleć? Ja nie. Choć już kilka osób próbowało mi pokazać, że ma boleć. Mnie. Wydawało mi się, że mam pecha, bo trafiam na takie typy, ale nie. Wokół mnie masa ludzi, których ktoś próbuje poniżyć. Jak się nie da uderzyć, to chociaż napluć. Słabiej, mocniej, byle jebnąć.