- Robię sobie nowy tatuaż - chwali się Lis.
- Ale mówiłaś, że to bolało... - zauważa E.
- Ty urodziłaś troje dzieci. Też bolało, a jakoś cię to nie powstrzymało.
- No taaaak... ale po każdym dziecku mówiłam, że to już ostatnie!
Pierwszy tatuaż był bolesny, jak i poród, może dlatego że na łopatce, a Marta duża była. Drugi i tatuaż i młody bardzo przyjemne doświadczenie, trzeci tatuaż to już kosekwencja drugiego. Miałabym ich więcej, ale tutaj, to kosztowne jest, przynajmniej u artystów, których tatuaże chciałabym nosić. Tak mniej więcej :)
hehe, najgorsze że mnie nie boli :)
OdpowiedzUsuńO! A jak to tak?
UsuńMargo, nie boli tatuowanie, czy rodzenie dzieci? Bo to dość istotna różnica :D
UsuńPierwszy tatuaż był bolesny, jak i poród, może dlatego że na łopatce, a Marta duża była. Drugi i tatuaż i młody bardzo przyjemne doświadczenie, trzeci tatuaż to już kosekwencja drugiego. Miałabym ich więcej, ale tutaj, to kosztowne jest, przynajmniej u artystów, których tatuaże chciałabym nosić. Tak mniej więcej :)
UsuńCzy jak się ma dwoje dzieci, to tak, jakby się miało jeden tatuaż i jedno dziecko? ;-)
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od zaangażowania emocjonalnego. W dzieci. I w tatuaże :D
Usuń