Nasz mały świniak znów choruje. Pochłania wiele naszych sił i środków, aby, pomimo choroby, uczynić jego żywot przyjemnym i w miarę możliwości bezbolesnym. W tej chwili powraca do sił po operacji. Wolno wraca. Nieco za wolno. Karmimy strzykawką, bo czasem nie ma siły jeść.
Kilka dni temu kupiłam specjalną karmę ratunkową do tego celu. (Drogie!!!) Wzięłam małego na kolana, pakuję mu strzykawkę do dzioba i tłumaczę:
- Ty wiesz, ile to kosztuje? Nie możesz teraz umrzeć, po prostu nie masz moralnego prawa. Jak mi teraz zejdziesz, to zwracasz koszty leczenia. Rachunek wyślę ci na drugą stronę, kumasz, mały pasztecie?
Zakumał. Dziś ma się lepiej. Właśnie do mnie gada.
Dzielny kochany pasztecik! I kumający do tego :)
OdpowiedzUsuńGryzonie są pragmatyczne. Nawet bardziej niż lisy...
Usuńwidocznie wysoki ten rachunek, opłaca mu się bardziej zostać po tej stronie ;) i dobrze! ;)
OdpowiedzUsuńżebyś wiedział, że wysoki - ledwo daliśmy radę zapłacić, więc mały ma się starać!
UsuńWystrachał się mały pasztet widma tego za nim wszędzie podążającego rachunku. Dobrze straszysz, świńska matko.
OdpowiedzUsuńPS: Trzymam ogon za małego.
Dziękujemy. Btw wiesz, że byłabym zdolna poprosić jakieś medium, żeby nasłało na niego rachunek :D
UsuńNiech mały szybko wraca do formy. Widzę, że blogowy Lisi pokoik świeżo odmalowany:)
OdpowiedzUsuńZagapiłam się na Ciebie
UsuńOjej, niech świnina nie robi takich numerów, bo nie zarobicie na farbę do siwych włosów. Tulam :*
OdpowiedzUsuńLisie, u Ciebie pięknie! Morsko, że tak powiem :) Zaraziłaś się od Adama remontoblogozą?
Dziękuję, owszem, to Adam na mnie zadziałał :D
UsuńJestem wpływowy:)
UsuńManipulacja, wspaniała! :)
OdpowiedzUsuńPisałam magisterkę z metod manipulacji tłumem. Świnia nie wie, z kim zaczęła :D
Usuń