Poczułam lekką sympatię do swojej pracy, gdy zdałam sobie sprawę, że w każdej chwili mogę odejść. Że to moja decyzja, że nic mnie nie trzyma. Jak zechcę, to odejdę. To łatwe.
Niedawno po raz pierwszy pomyślałam, że w każdej chwili mogę wyjechać. Z kraju. Jeśli zechcę...
Bardzo lubię angielskie okresy warunkowe. Zupełnie niedawno ja również przypomniałem samemu sobie to, że nie muszę, jeśli nie chcę...
OdpowiedzUsuńFascynuje mnie must/mustn't.
UsuńMusisz/nie wolno ci.
Czyż to nie lepsze niż nasze: musisz/nie musisz?
Dopiero od niedawna zauważam, że język kształtuje świadomość swojego użytkownika. Więc teraz mi dynda. Whatever.
UsuńOdejsc mozna, jasne, tylko u mnie powstaje problem: co dalej. I to jest bardzo powazny problem, bo mialabym ogromne trudnosci ze znalezieniem pracy (no chyba ze pójde sprzedawac bulki za najnizsza krajowa, ale jakos mi sie to nie usmiecha)
OdpowiedzUsuńWiec ja niestety tej sympatii nie czuje ;)
Ale kto wie, moze i na te bulki sie kiedys skusze, jak juz kompletnie do glowy tutaj dostane.
Ja właśnie przestałam się przejmować tym, co dalej. Dotarło mi pod czaszkę, że mogę siedzieć w markecie na kasie, przekładać faktury w hurtowni materiałów budowlanych - cokolwiek. Bo to w żaden sposób nie dotyka tego, kim jestem. To może mnie co najwyżej zmęczyć, ale to nie ja. Ja to coś dużo więcej.
UsuńBardzo mi się podoba to, co napisałaś. Człowiek to o wiele więcej niż to, jaką prace wykonuje. Chyba ze ktoś żyje swoją pracą, ale ja jestem od tego daleka.
UsuńMnie tez nie dotyka CO robie. Ale tak sie sklada, ze wszedzie od czlowieka zadaja pieniedzy, za mieszkanie kaza placic, i za urlop, no a sprzedajac bulki moge zapomniec o wyjazdach. A wtedy to juz oznacza koniec mnie, bo ja nie dam rady spedzic dwóch wolnych tygodni na balkonie, w zimnie i deszczu. Po prostu nie dam rady... A leki na depresje tez kosztuja, wiec bym w kozi róg wpadla ;)
UsuńMoje leki kosztują i wiewióra kosztują i kredyt kosztuje, wszystko kosztuje. Ale nawet w kartonie pod mostem nie będę zdefiniowana tym, co robię. Uwolniłam się z myślenia o kozim rogu. Wszędzie zarobię, wszędzie jakoś sobie poradzę - lepiej, gorzej, ale wszędzie ja.
UsuńOby Lisie drogi, oby. Tez tak myslalam, dopóki w ten kozi róg nie wpadlam. Okazal sie o wieeele ciemniejszy, niz sobie wyobrazalam. Po latach wylazlam, i nie mam zamiaru wracac. Nie-nie-nie. I nie ukrywam, ze poziom zycia w miare godny istoty ludzkiej (wreszcie bez lęku o podstawowy egzystencji w stylu "czym wykarmic rodzine przez 3 tygodnie zeby nic nie wydac") odegral w tym wylazeniu spora role.
UsuńChociaz dobrze mnie to zahartowalo i teraz sie to czasem przydaje ;)
Ważny by w sobie odczuwać wolność, tak, wtedy jest dużo łatwiej :*
OdpowiedzUsuńNa pewno przyjemniej
UsuńTo be free
UsuńOr to feel free
The first one is a myth
Yeah, to be free
Or to feel free
The first one is a myth
For to be is to feel and to be real is to see...
Jak śpiewał pewien rudzielec z Manchesteru.
Chciałam napisać komć, ale okazało się, że Małgosia już to zrobiła :) Smakuję wolność z niedowierzaniem mocząc w niej język :)
OdpowiedzUsuńMiłego ciamkania
Usuń