Popełniam błędy językowe. Niektóre celowo, bo je lubię. Ograniczam się jednak do gaworzenia wobec najbliższych. W sytuacjach oficjalnych zwracam uwagę na to, jak się wysławiam oraz jak robi to mój rozmówca.
Wczoraj przeczytałam propozycję pracy. Może nawet ciekawą, ale osoba rekrutująca zrobiła tyle błędów w oficjalnej wiadomości, że... nie uważam, za stosowne, by na nią odpowiadać. W pierwszych czterech słowach znalazłam trzy błędy, a dalej było tylko gorzej. Jeśli poważna firma zatrudnia w dziale rekrutacji osoby, które nie szanują kandydata na tyle, by zerknąć do słownika, to... nie jest poważna firma.
Pamiętając, że język jest tworem żywym, przeklinając i mówiąc do bliskich "paczaj", gdy im coś pokazuję, nie mogę ścierpieć oficjalnego chamstwa językowego. Masz horom curke - nie pisz do mnie. Chcesz napisać "witam" - nie pisz do mnie, bo dla mnie to równoznaczne z wielkim neonem "nie szanuję cię". A jak mnie nie szanujesz, to nie mamy o czym rozmawiać.
Jak Wy reagujecie na wiadomości od obcych osób napisane "po polskiemu"? Odpowiadacie?
Kiedyś, czekając na operację ręki, zredagowałam umowę, zamiast ja podpisać :)
OdpowiedzUsuńJestem z zawodu między innymi redaktorką, stres był spory, więc włączył się automatyzm reakcji ;)
Ja kiedyś poprawiłam sędzinę w trakcie rozprawy... :D
UsuńO ile takie wiadomości przychodzą do mnie, a przychodzą więcej niż rzadko, to owszem, odpowiadam, ale z zawoalowaną złośliwością, dostosowaną do poziomu intelektualnego nadawcy :) No,ciut powyżej, żeby się nie zorientował ;)
OdpowiedzUsuń:) mam takie tam swoje mamrotanie i nielubstwa :*
OdpowiedzUsuńWiem, najbardziej irytują mnie zdrobnienia, w wierszach wręcz zabijają. Tak na marginesie, bo przeczytałam właśnie nadesłane teksty i umarłam. Kisses
UsuńOoo, jak mnie wkurzają zdrobnienia, tak! Te pieniążki, pieski i kotki.
UsuńJedyne dopuszczalne to Syneczku, bo tak mówię i moje imię zdrabniane przez ludzi, których lubię. Nawiasem mówiąc dopiero niedawno dowiedziałam się, że ludzie traktują imię Monia jako zdrobnienie. Szok, bo ja traktuję to jako zgrubienie.
Syneczku i córuniu jest na innym poziomie :) Będę pamiętała o Monia :)
UsuńJa też będę pamiętał o Moni. I przeglądnę mejle w poszukiwaniu zawoalowanych złośliwości - może je odnajdę. Ha ha ha ha
UsuńNie ma szans, Adamie, nie odnajdziesz, bo ich tam nie ma :)
UsuńAle ja bardzo lubię jak się do mnie mówi Monia :) Niezależnie od subiektywnych odczuć, czy to zdrobnienie czy zgrubienie. Monisia jest urocze, tak się do mnie zwracała rodzina. Tata mówił Moniczko.
Może i ja używam czasem zdrobnień jak mówię? Jak piszę chyba nie. Ale wtedy jestem na różowej chmurce z waty cukrowej, to wolno :)
A poza tym mówiłam o mailach od obcych, służbowych. Bo znajomi, których lubię, mówią jak chcą i ja to lubię. Bo ich lubię. Jakbym nie lubiła, to by nie było maili :)
Bardzo zgrabnie Moniko, bardzo zgrabnie:) Ja zdrabniam tylko imiona ludzi, których lubię. Natomiast wszystkie przemowy skierowane do Luśki złożone są niemal z samych zdrobnień:)
UsuńHaha, tego nie wzięłam pod uwagę!
Usuń(Mój kotecku najmilejsy, puci puc, chodź do mamusi, zobac, jaka kołdelka cieplusia i mulusia, chodź mamusia utluli kotecka.Mmmmm jakie mas mięciutkie futelko.... Mmmmhmmm".
No, to sprawa jest jasna. Nie nagłaśniajcie, proszę, bo stracę resztki reputacji.
Tez mi nawet do glowy nie przyszlo, ze "Monia" to zdrobnienie :)
UsuńSkorpion pandeMonia - ja Twoją Monię odczytuję nie jak zdrobnienie, a bardziej jak Monię w demonie :D
UsuńMargarithes - w życiu bym nie powiedziała, że nie lubisz zdrobnień! Jak to się człowiek cały czas uczy.
:) wyglądam na infantylną? No proszę.
UsuńA skąd! Na lubiącą ciepło w każdej postaci, także słownej. Nie każde zdrobnienie jest zaraz infantylne.
UsuńW poezji - niestety zazwyczaj jest, w życiu dopuszczam wiele :)
UsuńLisie drogi czyżbyś znowu poszukiwała pracy? Nie postrzegam "Witam" jako demonstracji braku szacunku, bo w korespondencji mejlowej funkcjonuje już od dawna i spowszedniało mi. Czasem sam używam. Błędy ortograficzne natomiast rażą mnie bardzo, choć czasem i mnie się zdarzają.
OdpowiedzUsuńDla mnie "witam" jest uniwersalnym, neutralnym znaczeniowo i wystarczająco bezosobowym zwrotem chętnie wykorzystywanym w służbowej korespondencji, nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że świadczy o braku szacunku. Owszem, nie użyłabym tego słowa w korespondencji prywatnej czy w bardzo oficjalnej, ale w piętnastu krótkich mailach do działu księgowości czy windykacji jak najbardziej tak. Wydaje mi się, że tylko w wąskich kręgach literatów i językoznawców nadal ciąży na nim odium, przypisane mu ongiś przez pana Rusinka, o ile pamiętam.
UsuńAdam - Czasem człowiek szuka pracy, a czasem praca człowieka . Albo lisa. Albo wiewióra. Ostatnio nauczyłam się bardzo szeroko otwierać oczęta (uwaga zdrobnienie!) i nie odrzucać różnych możliwości z założenia. Każdą możliwość biorę pod uwagę.
Usuńmp - Widocznie ja jestem z tego wąskiego kręgu, bo "witam" mnie razi. To słowo nierozłącznie wiąże się dla mnie z przyjęciem nowej osoby na swoim terenie. Dlatego bardzo mi miło, gdy ktoś mnie wita w swoim domu, w swojej firmie, w swojej przestrzeni życiowej. Wiadomość służbowa zakłada, że jesteśmy na terenie neutralnym i tu nie widzę miejsca na takie zaznaczenie terenu.
Uważam, że polska ortografia jest skandalicznie nielogiczna i wybaczam błędy. :-)
OdpowiedzUsuńNasza ortografia jest bardzo logiczna jeśli tylko zechcesz prześledzić procesy słowotwórcze z ostatnich 500 lat - bo jak nie chcesz, to już nie :D
UsuńRzadko otrzymuję tego typu wiadomości, nie przypominam sobie teraz żadnej konkretnej. Pewnie bym odpowiedziała, ale pomyślałabym swoje.
OdpowiedzUsuńA ja się zrobiłam za stara na udawanie, przemilczanie i branie do siebie. W ciągu najbliższych kilku lat planuję zostać zrzędą :D
UsuńLubie dla smiechu napisac "gópi" czy wlasnie inne "paczaj", wrecz uwielbiam! Ale nie w oficjalnych pismach, na bogów!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tak pisać!!! Paczaj diabeł, jakie my jednak podobne :)
Usuń