30 kwietnia 2018

Teoria względności

Lis zdobył swój własny Mount Blanc dzisiaj. Swoje Kilimandżaro. Swoje K2.
Lis się przygotowywał, denerwował, wyczekiwał, aż zdobył.
Teraz lis usiadł i odpoczywa.
Radość ze zdobycia szczytu psuje mi tylko świadomość, że dla wszystkich znanych mi osób, moje K2 to ledwo górka na boisku dla przedszkolaków.

16 komentarzy:

  1. Gratulacje! Poczucie sukcesu powinno brać źródło w każdym z nas i nie powinno być podłączone rurami z kanalizacją zewnętrzną.
    No ale często jest i co tu zrobić. To bardzo ludzkie przecież.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Masz całkowitą rację, ale teoria a praktyka...

      Usuń
  2. Porównywać należy się wyłącznie z sobą samą. Tą z wczoraj. To człowieka rozwija, a nie patrzenie, czy ktoś inny sika czy pluje dalej.
    Gratki i tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz zupełną rację. Ale bardzo trudno wygonić taką myśl z tyłu głowy. Ona jest bardzo mała i nie odzywa się codziennie, ale czasem ta mała cholera coś powie i trudno jej zamknąć paszczę.

      Usuń
  3. Jeeee, Lis, hura, hura i brawo! O y tak dalej. I’m proud of you.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lisie, każdy ma inne K2. I całe szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mam takie górki, a co. Gratuluję, i cieszę się z Twojej radości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To chyba kazdy ma takie K2, co to dla innych ledwo pagórek. Ja to nawet sporo mam :)
    Gratulacje serdeczne z okazji zdobycia szczytu! Podobno pózniej nastepne przychodza coraz latwiej, jesli sie nie zasiedziec w dolinie znowu.
    (Ja niestety mam sklonnosc do zasiadywania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam zasiedzenie w dolinie. Aż za dobrze. Dzięki za dobre słowo.

      Usuń