06 listopada 2018

Niezniszczalność to czas przeszły

Największym odkryciem czwartej dekady życia jest odkrycie śmiertelności. Nie tego, że gdzieś tam każdy kiedyś umrze, a w Radomiu i w Nowym Jorku to nawet dziś ktoś umarł, ale śmiertelności bliskiej. Intymnej. Własnej.

7 komentarzy:

  1. Dokladnie. Na progu trzydziestki bylo u mnie odkrycie przemijalnosci i uplywu czasu. Na progu czterdziestki - wlasnie to.
    Ale odkrywa sie i dobre rzeczy - np. ze juz w ogóle mnie nie obchodzi "co ludzie pomysla" i co wypada. I ze nie warto sie scierac w niektórych sytuacjach. Nie zebym sie kiedykolwiek tym jakos szczególnie przejmowala, ale cos tam zawsze bylo, jakas zadra w tylku ;)

    To wznosze toast herbata za te dobre odkrycia! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tak dziwnie zbudowana, że odkrywam to wszystko codziennie, i codziennie o tych odkryciach zapominam. I znowu. I znowu.
      A czasem zapominam bardziej i wtedy czuję się źle. A niekiedy pamiętam coś jak przez mgłę i jest nie najgorzej...
      Teraz zdecydowanie czuje się źle.

      Usuń
    2. To chyba znaczy, ze ogólnie jestes optymistka, a rzeczywistosc Cie co chwile znowu zaskakuje.

      Ale bardzo bym chciala, zebys nie czula sie zle, a najlepiej to dobrze, albo przynajmniej lepiej :*

      Usuń
    3. Ten stan ma swoje zalety. Ale jest czymś nowym i w jakiś sposób ostatecznym.

      Usuń