10 marca 2019

Niusia

Na górze jest ręcznik, a na dole siano. Pomiędzy nimi w maleńkiej szczelinie pojawia się nos. Różowy. Tropiący.
Gdy nos wytropi koperek, pojawia się pyszczek. Pyszczek łapie koperek i powolutku wciąga go w szczelinę między górą siana, a ręcznikiem. Po chwili nie ma ani nosa, ani koperku - cisza. Za jakiś czas właścicielka nosa znów zbierze się na odwagę, a my już będziemy czekać z kolejnym warzywem. Ten proces przeważnie trwa kilka dni.
W naszym domu zamieszkała Niusia. Poznajemy się.

10 komentarzy:

  1. Nać! Teraz pora na nać pietruszki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie i nać. Uczymy się smaków, bo Niusia nie jadła nigdy wcześniej warzyw. Starszy kolega musiał jej pokazać, co sie z tym robi.

      Usuń
  2. Już widzę ten wniosek o urlop:

    Uprzejmie proszę o wyrażenie zgody na wykorzystanie przeze mnie 3 dni urlopu. Konieczność pobytu w domu związana jest z wielką przyjemnością, jaką daje mi dokarmianie świnki metodą "na żądanie". Z poważaniem... itd.

    I żeby było jasne - znam proces przysposabiania świniaków i wiem, że sprawa jest z rodzaju "rzućmy wszystko i gapmy się na klatkę". Inaczej się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też ją na ten urlop nie wpadłam!

      Usuń
    2. A są postępy? Spędzacie już czas pod jednym kocem, na jednej kanapie, wtulone w jedno ramię (Twoje)?

      Usuń
    3. Jeszcze nie. Pracujemy nad tym

      Usuń
    4. Nigdy nie wiem, ile jest czasu, więc się nie opieprzam

      Usuń