26 stycznia 2020

imperatyw kategoryczny według pracownika

Moja koleżanka przedkłada dobro firmy nad swoje zdrowie.
Chodzi chora do pracy.
Nie mówię o katarku.
Tylko o chorobie.

Kiedy pytam, dlaczego to robi, odpowiada: MUSZĘ.
Firma jej nie podziękuje.
Firma nie doceni jej poświęcenia.
Gdyby firma miała dupę, miałaby to w dupie.

Cywilizacja zrobiła nam straszne pranie mózgu, skoro uważamy, że korzyści firmy są ważniejsze niż nasze zdrowie i życie.

7 komentarzy:

  1. Spotkałem wiele osób, które tak postępują. Mówią, że to "odpowiedzialność" i nie potrafią nie być "odpowiedzialne". I myślę sobie, podobnie jak Ty, co w naszej cywilizacji jest nie tak. A może to coś o źródłach starszych, np. jakiś odruch postpańszczyźniany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że to ma jakiś związek z poczuciem własnej wartości. Kiedy coś mi nie wychodzi, to znaczy, że mi nie wychodzi, a nie że jestem do niczego. A niektórym ludziom, którzy nie dają rady, wydaje się, że to ich dyskredytuje jako osoby.

      Usuń
  2. Ludzie chodzą do pracy chorzy, do szkoły... a wirusy mnożą się i mnożą. To żadna odpowiedzialność, jedynie lekkomyślność. Bo sobie robią kuku i przy okazjii innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każda choroba jest zakaźna. Bohaterka tej notki nie zaraża. A lekceważenie tego, że można swoją infekcją komuś zaszkodzić, to inna bajka - paskudna i bardzo powszechna niestety. Wciąż wiele osób nie ogarnia, że dla osoby z innym problemem zdrowotnym przeziębienie może być bardzo groźne, a elementarna życzliwość każe wykichać swoje wirusy w zaciszu domowym.

      Usuń
    2. Znów przylazła z gorączką...

      Usuń
  3. Przez krótką chwilę też tak miałem, ale po tym, jak zafundowałem sobie powikłania po zwykłym przeziębieniu, przez które spędziłem na zwolnieniu lekarskim miesiąc, zrewidowałem swoje priorytety i swoje zdrowie cenię sobie najbardziej.

    OdpowiedzUsuń