Wyobrażacie sobie, co by się musiało stać w waszej głowie, abyście założyli pas szahida? Co musielibyście stracić? A może czegoś tak bardzo wam brak, że za cień obetnicy gotowi byście byli do utopienia całego świata we krwi? We własnej krwi?
Tak po prostu któregoś ranka można się obudzić z pomysłem - a, rozpierdolę se jakieś miasto i siebie przy okazji?
Wydaje mi się, że trzeba być strasznie nieszczęśliwym i pozbawionym nadziei. Trzeba widzieć w innych ludziach tylko przedmioty. Trzeba było samemu poczuć się przedmiotem.
Ogromnie mi szkoda wszystkich ofiar terroryzmu. Także tych, którzy wyciągają zawleczkę granatu. Dla mnie to też są ofiary. Zbrodniarze i ofiary w jednej osobie.
Trzeba czuć się nieszczęśliwym, odrzucić nadzieję i stracić wiarę.
OdpowiedzUsuńJa to rozumiem.
wczoraj przeczytałam na gazecie kilka opisów zamachowców. facet popalał marychę, dziewczyna imprezowała, miała wielu partnerów... czy tak wygląda nieszczeście, to ja nie wiem
UsuńMyślę, że tego typu zachowania jak terroryzm są jednak na tle religijnym. Głęboko religijnym, wręcz fanatycznym. To cała ideologia, a nie brak wiary.
OdpowiedzUsuńOsoby nieszczęśliwe, w depresji, bez nadziei - targają się na własne życie, tylko na własne...
a ja myślę, że to jest bardzo złożone. że nie da się wskazać jednego powodu.
UsuńObawiam się, że wystarczy być tylko fanatykiem.
OdpowiedzUsuńtylko fanatykiem... brzmi makabrycznie. ale przypomnę, że fanatyków mamy niemało na świecie, a zamachowców nieco mniej na szczęście. więc to chyba nie tylko to.
Usuń