Panna Ptak była piękna. Fizycznie. Ale chowała to w workowatych swetrach. Piła wódkę, paliła papierosy i czytała. Była mądra. I cyniczna. Gardziła zwłaszcza blichtrem, pieniędzmi, gadżetami. Była surowa jak matematyczne twierdzenie. Ciekawy zestaw cech dla 16-latki, prawda? Chodziłyśmy razem do liceum, ale spoglądałyśmy na siebie z daleka. Bez większego zainteresowania.
Kilka lat później w czasie przypadkowej rozmowy Panna Ptak powiedziała mi coś takiego.
- Zemdlałaś na lekcji historii, a ja wtedy pomyślałam "no nareszcie".
- Czekałaś? - zdzwiłam się.
- Ciekawa byłam, czy zobaczę w tobie jakiś ludzki odruch. I zmedlałaś. To ludzkie.
Dziś ludzkich odruchów mam aż za dużo. Przy jednym z nich wspomniałam Pannę Ptak.
Myślicie czasem jak Was odbierają inni ludzie? Ile widzą? Co widzą? Ja myślę o takich rzeczach tylko jak jestem chora i nie mam siły na nic innego. Ludzkie.
Od dawna nie myślę o tym, jak widzą mnie inni ludzie i co o mnie myślą. Może to mało empatyczne, ale jest mi z tym dobrze.
OdpowiedzUsuńA ja o tym myślę, ale nie, żeby się tym przejmować. Raczej, żeby umieć z tego korzystać.
UsuńLis byl Roboto-lisem?
OdpowiedzUsuńMnie zaskoczyl kiedys kolega mojego sporo mlodszego brata. Przychodzil do nas przez cale dziecinstwo i sie razem bawili. Potem, jako mlodo-dorosli, spotkalismy sie gdzies na koncercie i mi wyznal, ze zawsze byl przekonany, ze nigdy go nie lubilam. Mimo ze do tej chwili na koncercie wlasnie nie zamienilismy ani slowa.
Spytalam, dlaczego tak myslal.
"No bo tak zawsze patrzylas jakos!"
Zdziwilam sie strasznie, bo to wcale nie tak - ani nie patrzylam jakos, ani go nie-nielubie.
Potem w ciagu kilku lat jeszcze kilka osób uczynilo mi podobne wyznanie. Teraz juz wiem, ze to mój naturalny wyraz twarzy jest :)) szczególnie jak sie zamysle albo jestem zmeczona.
Trochę był roboto-lis. Wiele osób mówiło, że uważa mnie za zimną i nieprzystępną. Do dziś niektórzy w pracy mówią za moimi plecami, że się mnie boją. Dalsi znajomi tak mają. Bliskich noszę na rękach.
UsuńMnie ponoć też się boją - wzruszam na to ramionami, bo doprawdy, są większe nieszczęścia. Spędziłam kawał życia, zamartwiając się, jak mnie postrzegają inni (krzywdząco, fałszywie, źle.) A potem mi się odknagowało, bo zrozumiałam, że ludzie myślą sobie o nas jakieś kompletne pierdoły, nie znając nas wcale. Projektują na bliźniego jakieś nie mające z nim żadnego związku kompleksy albo fantazje. A nade wszystko - rozmyślają o nas o wiele mniej, niż nam się zdaje. Każdy jest przede wszystkim zatrwożony tym, jak wypada w oczach innych. :) Pozdrawiam, Lisie - i życzę zdrowia. (Parszywa ta zima.)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zwracać uwagę na to jak jesteśmy postrzegani to nie tylko martwić się. Teraz patrzę na to jak na projektowanie rzeczywistości wokół siebie. Raz mi się udaje, raz nie :D
UsuńDziękuję za dobre słowo!
Każdy ma swoją prawdę o innych. A która jest najprawdziwsza? Pewnie ta, której sami nigdy nie poznamy 😉
UsuńMoja jest najmojsza. Zazwyczaj :D
UsuńI zazwyczaj jedyna, którą znamy! ;-)
Usuń