09 lutego 2017

Między wierszami

Lis i Wiewiór truchtają nocą ciemną na obrzeżach miasta.
- Nie właź na mnie - burknął Lis. Bo Wiewiór nie patrzy, gdzie idzie. Ciemno zresztą.
- Nie włażę na ciebie - wypiera się Wiewiór.
- Włazisz.
- Nie włażę.
- Ale chciałbyś!!

17 komentarzy:

  1. Muszę sprawdzić, czy Freud pisał coś o włażeniu na Lisa czarnym wieczorem... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i proszę, oberwało się biedakowi za samo chcenie:)
    "Oj niedobrze koledzy, niedobrze" mógłby wtórować wraz z rycerzami Waligórskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzorowy przyklad lisizmu pragmatycznego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Może on się tylko ześlizgiwał na Ciebie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióry się chyba nie ześlizgują... Jako Wiewiór mógł się co najwyżej hopsasa.

      Usuń
    2. No i miało być: hopsasać. Pół godziny myślałam, pół godziny pisałam, a automat do korekty i tak zrobił po swojemu... ;-)

      Usuń
    3. Lis, jako produkt organiczny, docenia. Maszyna nie uszanuje :D

      Usuń
    4. :) dobrze, że lisu na głowę nie hopsał :)

      Usuń
    5. Takie rzeczy nie na mrozie :D

      Usuń
    6. :* już mógłby ten mróz odpuścić :* a w ogóle, to wiesz, jestem za tym, żeby na zimę zwyczajnie zapadać w sen, budzić się tylko tak przez mgłę, na dwójkę i siku, jakieś amciu i dopiero z pierwszymi żonkilami czy tam krokusami do świata wychodzić, a nie, mrozy jakieś, dzikie lody.

      Usuń