Zamęczona przez RODO oglądam sobie Death Note. Dla niewtajemniczonych w skrócie: bóg śmierci daje człowiekowi zeszycik, a ten, kogo imię zostanie w nim zapisane, natychmiast przenosi się do krainy wieczności. Zły ze wszech miar bohater morduje zastępy kolejnych ofiar umykając organom ścigania. Organy też morduje.
- A gdyby przestrzegali RODO, to by żyli. Trzeba uważać, komu się przedstawiamy...- mruczy lis pod nosem.
Trafilas w dziesiatke! Trzeba sie przedstawiac niewyraznie :) :) :)
OdpowiedzUsuńA trzeba się przedstawiać? Może jakiś znak zapachowy zostawić, albo ślad na piasku...
UsuńWygrywają ci, którzy mają nieortograficzną pisownię nazwiska ;-)
OdpowiedzUsuńPS. Zastanawiałam się dzisiaj, kto jeszcze napisze do mnie w związku z RODO... Proboszcz? Dyrektor szpitala, w którym rodziłam lata temu? Pani z hotelu, która prosiła mnie o nazwisko i adres? A szkoła? Przecież w szkole też są dane naszych dzieci i nasze...
U mnie RODO w pracy. Czuję się zalata falą tsunami RODO. Brr...
UsuńW Irlandii na szczęście nie ma histerii RODOwej :) Filmu nie znam.
OdpowiedzUsuńOj, Małgosiu, u nas szaleństwo...
UsuńJakby nie wystarczyła informacja na stronie o rodo-srodo. Odnoszę wrażenie, że polskie firmy znalazły pretekst by pisać do użytkowników i posyłają przy okazji niechciane oferty. Polak potrafi.
UsuńMałgoś, u nas RODO gryzie i kopie.
UsuńWiem, rozmawiam z mamą :*
Usuń