07 lipca 2018

Inna strona

Kochani, dziś Lis na gościnnych występach u kolegi. Temat trudny, więc nie obiecuję dobrej zabawy. Jest za to bardzo szczerze. Można mnie zobaczyć tu

19 komentarzy:

  1. Mam to zdiagnozowane, mam to na piśmie. A więc rozumiem bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz dorzucić coś od siebie, to zapraszam do komentowania, ale jeśli nie - to całkowicie rozumiem. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. To wszystko jest rozległe jak epopeja. Bardzo pomogły mi antydepresanty i terapie.
      Mogę też dodać, że oprócz rytuałów "zewnętrznych" najbardziej wyniszczające były rytuały "wewnętrzne", nazywam je myślowymi. Taki zestaw obowiązkowy, żeby ułożyć wymykającą się kontroli rzeczywistość, także emocjonalną.

      Usuń
    3. dziękuję za to określenie! Przez lata nie umiałam wytłumaczyć sobie i innym, tym bardziej innym, co się dzieje w mojej głowie. Rytuały myślowe. jeszcze raz dziękuję. Ulga. Wiem, mogę nazwać i jest ktoś, kto mnie zrozumie. Kto też tak ma.Gosia

      Usuń
    4. i jeszcze dla Lisa. Uściski. Bardzo mi pomogłeś Lisie Mądry. Gosia

      Usuń
    5. Gosiu, cieszę się, że mogłam pomóc. Ściskam

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że przytulisz. Serio. Przeczucie.

      Usuń
    2. Bo żadne mądrości nie przychodzą mi do głowy, a wsparcie zawsze pozytywnie głaszcze. 🦏

      Usuń
  3. Hej, Lisie Całkiem Niepowszedni, niezły życiowy survival zafundowały ci te trzy literki. Ale powiem ci – oswoiłaś je po mistrzowsku! Z iście lisią mądrością:) Piękny to wpis – jakoś tak głęboko zapadłam się w niego. Faktycznie, dotąd znałam OCD jedynie od strony filmowej. Ot, taka ciekawostka w rysie głównego bohatera, nic więcej. A tu taki kawał prawdziwego życia! Gdybyś miała ochotę wystąpić kiedyś u mnie na blogu – i opowiedzieć o swoim życiu z bezdzietnością i tymi trzema literkami, zapraszam serdecznie! Ja twój blog dopiero dziś odkryłam, i będę tu częstym gościem. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo. Wywnętrzanie się na temat własnego problemu nie jest łatwe, ale zgodziłam się, żeby odczarowywać trochę OCD w społecznym odbiorze. Ludzie przeważnie nie wiedzą nic o zaburzeniach, o ile te ich nie dotyczą. A z niewiedzy i strachu biorą się same paskudne rzeczy. Chciałam pokazać, że nie ma się czego bać, ale i lekceważyć też nie można. Blog Raya jest dość popularny, więc ziarno zasiane. Jeśli przyczynię się do popularyzacji wiedzy o problemie - mam dodatkową chmurkę w niebie. Jeżeli chciałabyś mnie ugościć w bezdzietniku, będzie mi bardzo miło. Napisz na prv, jaką masz koncepcję, adres znasz. Kłaniam się.

      Usuń
    2. Dziękuję, Lisie. Bardzo myślę po przeczytaniu. I tulę z calego serca. Od czubka nosa po koniuszek ogona.

      Usuń
    3. Kalina - jeśli chcesz się podzielić przemyśleniami, to zapraszam.

      Usuń
  4. Tak sobie myślę...eeeh, nie, nic. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze ceniłam Twoje przemyślenia. Podzielisz się?

      Usuń