Nie lubię chodzić do kina.
Nie lubię tłumów.
Znów ktoś usiadł na wykupionym przeze mnie miejscu.
Trzy razy umarłam z nudów oglądając 30 minut reklam przed filmem.
W trakcie seansu nie mogłam się skupić na filmie przez dziesiątki szczęk mielących popcorn i gardeł, w których bulgotała cola. Mam doskonały słuch. Muszę z tym żyć.
Widz przede mną chrapał tak głośno, że czasem zagłuszał dialogi.
Widz za mną wyciągnął nogi poza fotel i siedziałam obok wystającej zza moich pleców syry!
A mimo to z czystym sercem gorąco polecam film "Kler". To niezwykle poruszający obraz. Myślę, że ten film będzie legendą. Opowiada historię fikcyjnych bohaterów, ale...
Obejrzyjcie, Kochani.
W moim mieście jest kino o salach wielkości skromnej kawalerki. Małe ekrany, niegłośny dźwięk, nienumerowane fotele. Żadnych szeptów, czipsów. Ideał!
OdpowiedzUsuńBrzmi miło, ale zachowuję podejrzliwość
Usuńz tych powodów nie lubię chodzić do kina, a na kler się wybiorę, czekam aż dotrze...
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej nie jestem sama :)
UsuńWłaśnie dlatego nie chodzę do kina. Ale Kler na pewno obejrzę.
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia
UsuńBylam niedawno w kinie i wszystko mi sie podobalo, nawet 30 minut reklamy na poczatku! To byla dla mnie taka nowosc, bo od wielu, wielu lat nie odwiedzalam tego przybytku :)
OdpowiedzUsuńKler - obejrzalam na YT poczatek i... nie moglam dalej, boje sie :(
Wierzę, że tego filmu można się bać, ale i tak warto zobaczyć.
Usuń