Więc nauczyłam się używać ostrych przypraw.
Pan K. nie lubił jeść wcale, więc i ja nie jadłam.
Wiewiór uwielbia ramen, więc wciągam ramen.
Nie bez przyjemności.
Za nic w świecie nie chciałabym się zmieniać dla ukochanego/ukochanej. To dla mnie bardzo ważne, by w związku zachować swoją tożsamość, poglądy i upodobania. Jednakże mój gust kulinarny nie ma za grosz godności - jem to, co istota, w której się kocham. Na dodatek mi to smakuje.
Mój maż zje wszystko co co zrobię ... ja zaś mam problem z kilkoma składnikami.
OdpowiedzUsuńSmacznego za tym.
Albo dobrze gotujesz, albo bardzo Cię kocha :D
UsuńRamen - mmmm. Wiewiór zna się na rzeczy. Mmmm.
OdpowiedzUsuńOd czasu gdy odkryłam, że wielogodzinne gotowanie filetów z kaczki daje cudny aromat ramenowi - życie nabrało smaku :-)
Wolne gotowanie odkryłam niedawno. Powiem Ci, że jest zachwyt nie tylko przy kaczce
UsuńRamen- zjadłabym :) Czasami przygotowuję potrawy, których nie lubię, a Paddy uwielbia, robię to z miłości :P
OdpowiedzUsuńPróbowałam kilku w Polsce, ale naprawdę mnie ciekawi jak smakuje ramen i sushi w Japonii. Podejrzewam, że inaczej. Sami kucharze przyznają, że dostosowują azjatyckie potrawy do gustów kulinarnych Polaków.
UsuńIrlandczycy nie lubię mocnych przypraw, jedzenie azjatyckie w ogóle nie jest ostre w tutejszych restauracjach, jak słyszę: ale ostre, smakuję i nie pojmuję, co jest ostre. CO do smaków zamiejscowych w Japonii i w Chinach, to już sam fakt, że jakoś produktów jest inna, ma wpływ na aromat, przyprawy i itd.
UsuńAch tam, za grosz godnosci od razu! Ujmijmy to tak: odkrywasz nowe smaki, poszerzasz horyzonty! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta interpretacja. Biorę. Nie trzeba pakować :D
UsuńMam godnosc, nie zmieniam sie, przygotowuje dwa sniadania, dwa obiady i dwie kolacje i zapelniam lodowke towarami dla mnie obrzydliwymi. Mysle, ze go kocham? :)))))
OdpowiedzUsuńMusisz mieć dużą lodówkę :D
Usuńwciąganie nie jest najtrudniejszym etapem.
OdpowiedzUsuńto najpierw trzeba przygotować. a może z tego etapu wyrosłaś i opuszczasz tę wysokość?
Gotowanie to nie problem. Lubię. Z jedzeniem bywa różnie.
UsuńMam podobnie. Niebieskooki był mięsożerny - ja też byłem. Szarooki był prawie wegetarianinem - ja też byłem i wciąż jestem. Prawie wegetarianinem, bo mięso jednak wciąz jadam, choć bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńOboje powinniśmy się zatem zakochać w kimś, kto ma zbilansowaną dietę, żeby się nie roztyć i nie nabawić miażdżycy :D
Usuń