a ja wręcz przeciwnie. Zawsze tego unikam. Nawet jak jestem na pogrzebie nigdy nie podchodzę i nie składam. Chyba, że to jest jakaś nagła informacja która wychodzi w rozmowie wtedy składam. Ostatnio nie widziałam się długo z koleżanką z pracy nie wiedziałam, że jej mąż zmarł nagle. Wyszło w rozmowie więc powiedziałam, że bardzo mi przykro i tyle. Ale w innych sytuacjach unikam tego bo zawsze sobie myślę, że niewiele to wnosi i nie pomoże. Osobiście wolałabym nie stać jak kołek na cmentarzu żeby mnie ludzie ściskali i żałowali. Dziwny jest ten zwyczaj
Po pogrzebach moich bliskich było mi miło, gdy znajomi podchodzili do mnie, przytulali mnie i szli dalej. Bez słów. Zatem - jestem raczej zwolenniczką kondolencji niewerbalnych. Zdarzyło mi się kilka razy pisać oficjalne kondolencje, chociaż nie znałam zmarłego. To bardzo przykre - obca osoba pisze "naokrągły" tekst o kimś, kto podobno pozostawił po sobie pustkę, żal i łzy. Ale nikt z bliskich nie chciał o nim sam się wypowiedzieć.
a ja wręcz przeciwnie. Zawsze tego unikam. Nawet jak jestem na pogrzebie nigdy nie podchodzę i nie składam. Chyba, że to jest jakaś nagła informacja która wychodzi w rozmowie wtedy składam. Ostatnio nie widziałam się długo z koleżanką z pracy nie wiedziałam, że jej mąż zmarł nagle. Wyszło w rozmowie więc powiedziałam, że bardzo mi przykro i tyle. Ale w innych sytuacjach unikam tego bo zawsze sobie myślę, że niewiele to wnosi i nie pomoże. Osobiście wolałabym nie stać jak kołek na cmentarzu żeby mnie ludzie ściskali i żałowali. Dziwny jest ten zwyczaj
OdpowiedzUsuńPo pogrzebach moich bliskich było mi miło, gdy znajomi podchodzili do mnie, przytulali mnie i szli dalej. Bez słów. Zatem - jestem raczej zwolenniczką kondolencji niewerbalnych.
UsuńZdarzyło mi się kilka razy pisać oficjalne kondolencje, chociaż nie znałam zmarłego. To bardzo przykre - obca osoba pisze "naokrągły" tekst o kimś, kto podobno pozostawił po sobie pustkę, żal i łzy. Ale nikt z bliskich nie chciał o nim sam się wypowiedzieć.