Mój dziadek był fanatykiem wędkartswa.
Po jego śmierci babcia pozbyła się całego sprzętu wędkarskiego, ale zostawiła dzwonki. Bała się włamania, więc wieszała je na drzwiach wejściowych i oknach. Kto wziął za klamkę, robił hałas na pół osiedla.
Po jej śmierci zostawiłam sobie tylko jeden mosiężny dzwoneczek. Wisi u mnie przy drzwiach wejściowych, ale nie z powodu prewencji antywłamaniowej. Zupełnie z innego powodu.
Mam dzwonki koshi w oknie. Uwielbiam, gdy wiatr na nich gra...
OdpowiedzUsuń