wokół mnie są dobrzy ludzie. wycierają nos, podnoszą jak upadnę, słuchają, kiedy mówię. nie mam wątpliwości, że to kim jestem kształtuje się w relacjach z ludźmi. dlatego tak bardzo cenię każde dobre słowo, przyjazny gest. zwłaszcza kiedy mi źle.
jednak pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że kiedy płakałam, ktoś zaproponował, że zadzwoni do mnie i mi zaśpiewa, żebym się uśmiechnęła (dziękuję, maślanko!).
pragnę też zauważyć, że pewnego kota anieli żywcem do nieba wezwą, bo czuwa nade mną niemal dzień i noc, a mojego wiewióra czeka rychła kanonizacja.
czy to możliwe, że ja zasłużyłam na tyle dobra?
Kiedy mnie kanonizują i czy dostanę w związku z tym jakieś boosterki?
OdpowiedzUsuńoczywiście. wielki szef z góry napełni ci basen olimpijski boosterkami i powie: masz wiewiórku, pobaw się.
UsuńWiewiór, ty materialisto. ;-)
UsuńPolecam się!
OdpowiedzUsuńdziękuję! dziękuję! dziękuję! cmok! cmok! cmok!
UsuńTu nie ma co rozkminiać, zasługujesz i tyle.
OdpowiedzUsuńnie wiem za co, ale to super. dziękuję :*
Usuń