06 czerwca 2017

Strawa duchowa - porada prawnicza

Lubię jeść samotne śniadania w centrum dużych miast. 
W kawiarniach. Na ławkach. W ogródkach.
Poranny gwar jest milszy niż wieczorny. Światło też. Czuję się wtedy zanurzona w mieście jak szczurek w herbacie. 
W chwili, gdy siadam, robię się niewidzialna. Czytam, przeżuwam, popijam. Jakbym była sama na świecie, a wokół mnie kłębią się miliony ludzi.

- Nie zgubić walorów natury ogólnej. - mówi mi dziś prawnik na porannym spotkaniu.

Jeśli jakiś walor natury ogólnej jest wart, by go nie zgubić, to jest nim miejskie śniadanie.



9 komentarzy:

  1. uświadomiłaś mi, że też lubię :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również bardzo lubię poranki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolę wiejskie klimaty , poranek na tarasie z kubkiem kawy i petuniami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieś byłaby bardzo przyjemna, ale tam trudniej się wymknąć, kiedy ktoś przyjdzie i czegoś chce. Konkretnie od Ciebie. Miasto pozwala się prześliznąć.

      Usuń
  4. WSRÒD ludzi nie lubie, ale lubie OBOK, odcieta od nich szyba, pic kawe. Siedze w ciszy (no, wzglednej) i spokoju, a oni tak szybko, za szybką, w te i we wte, jak rybki w akwarium, ziuuum, ziuuum. Taka chwila wytchnienia w srodku miasta.
    Ale ogólnie to wole jak Jaga, w zielonosci i bez tlumów, z widokiem na krajobraz.

    OdpowiedzUsuń