Bardzo lubię powieści historyczne, ale im są lepsze, tym mniej się umiem nimi cieszyć. Bo jak tu się cieszyć, gdy dzielny bohater broni oblężonego miasta, a ja wiem, że w tej wojnie miasto padło? Jak się cieszyć, gdy bohaterka odnajduje miłość, ale ukochany zginie zaraz w bitwie, której przebieg ktoś mi podstępnie wbił do głowy jeszcze w podstawówce?
Zaczynam rozumieć, czemu dziś program nauczania historii jest tak okrojony.
to fakt, czytałem ostatnio książkę o Aleksandrze Wielkim i głupio troszkę wiedzieć było kto kiedy zginie i w jaki sposób... no ale cóż i tak uwielbiam powieści historyczne ;)
OdpowiedzUsuńMoże lepiej wybierać mało znane postacie...
UsuńTo wybierajcie te z gatunku "historia alternatywna". ;-)
OdpowiedzUsuńPróbowałam. Nie podeszło.
UsuńJa tez lubie! I mam idealna do tego, krótka pamiec - wszystko co bylo w szkole dawno mi juz umknelo :)
OdpowiedzUsuńBa, moge taka ksiazke nawet za pare lat przeczytac drugi raz i te same emocje beda - bo znów tabula rasa w mózgownicy, hy hy :P
Czytelnik idealny!
UsuńAutorzy powieści historycznych powinni rozpocząć strajk głodowy pod hasłem: My chcemy własnych zakończeń!
OdpowiedzUsuńPoparłabym
Usuńmyślisz, że okrawanie historii ma cel ochronny? :)
OdpowiedzUsuńA jaki inny by mogło mieć? Aby dzieci głupie były i umiały tylko kilka haseł powtórzyć?
Usuń