27 listopada 2018

Można

Spoglądam na kalendarz z pewnym niepokojem. Zaraz zacznie się sezon na życzenia "spełnienia marzeń" i "rodzinnych świąt".

Nie mam marzeń.
Spędzanie czasu z rodziną uważam za formę tortur, której powinna zakazać konwencja genewska. Dlatego już kombinuję, gdzie tu się schować.

Naprawdę można nie mieć marzeń i nie czuć się samotnym jedząc kolację bez towarzystwa. Nawet 24 grudnia. Co więcej, można być z tego powodu szczęśliwym.

21 komentarzy:

  1. O rany!
    Mam dokładnie tak samo. na myśl o tzw świętach mam skurcz w żołądku i lęk,
    Dwa lata temu uciekłam na święta - do rodziców, zostawiłam w Warszawie męża, córki, teściową.
    U rodziców był spokój, oni wiedzą, nic nie musiałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojęcia nie mam, dlaczego kobiety się katują świętami. Sprzątam i przygotowuję potrawy od 1 grudnia w wolnej chwili i zamrażam uszka, pierogi, ciasto. W wigilię kupuję chałkę, robię barszcz, a mąż smaży ryby. Tyle i bez spinki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca mnie nie przeraża. Zbliżanie się do ludzi, do których zbliżać się nie chcę - owszem.

      Usuń
  3. Mam tak głęboko w sobie zakopane moje przemyślenia na temat świąt, że aż się przestraszyłam Twoich, Lisie. Przestraszyłam się Twoich, że takie odkopane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może i Ty coś odkopiesz. Samoświadomość bywa zajebista :)

      Usuń
  4. ja się cieszę na święta. będzie wolne, więc można się zakopać w domku, sama z kotami, z netflixem, simsami i książkami. żyć, nie umierać!
    postaw się raz a dobrze i zrób podobnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiam się i planuję odpoczynek podobny do Twojego. Ale ja mam też opiekę na głowie, więc są pewne utrudnienia.

      Usuń
  5. A ja się wyśpię, u nas do tego służą święta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez! :D
      I do czytania, malowania, i do ogladania filmów lezac cala trójka na kanapie jak stado suslów.

      Trzydniowej posiadówki przy stole poprzedzonej dwutygodniowym stresem zakupów i gotowania nie praktykuje i unikam.

      Usuń
    2. Spanie popieram. Stresu nie.

      Usuń
  6. Przeciez dni swiateczne sa takimi samymi dniami, jak wszystkie inne. Nigdy nie lubilam wscieklizny swietowej i jestem teraz szczesliwa, ze nic nie musze robic, moj maz jest tez tego zdania :)
    Tylko musimy pamietac, zeby troche wiecej smacznych rzeczy KUPIC :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - takie same. Więc niech nikt mnie na siłę nie próbuje całować. Brrr

      Usuń
  7. Rodzinne swieta w znaczeniu tradycyjnym czyli pelnym stresu i zarcia to koszmar. Do tego kupowanie nikomu niepotrzebnych, nietrafionych zwykle prezentów. Jak tylko wyprowadzilam sie z domu to poprzysieglam (i Borsuk z reszta tez) ze nigdy wiecej. I tego sie trzymamy :)

    Ale i tak musialo minac gdzies tak z 15 lat, zanim przestalam odczuwac ten ucisk w zoladku na tydzien czy dwa przed swietami. Teraz juz mam pelny luz czego i Tobie zycze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucisk jest, ale zapędzić się do tego kołowrotka nie dam. Może i mi przejdzie za jakiś czas.

      Usuń
    2. Jak sie nie dasz, to na pewno przejdzie. Tylko twarda badz! Nieugieta!

      Usuń
    3. Jestem dość uparta. Rodzina mówi, że zimna i nieczuła. Niewdzięczna. I takie tam.

      Usuń
  8. A gdyby tak wysłać wcześniej wiadomość (kartką, e-mailem, SMSem...): nie życzę sobie (świątecznych) życzeń?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba trochę za dużo zachodu. No i obowiązkowo komentarz, że się obnosisz ze swoim cynicznym nastawieniem do rodzinnego święta :p

      Usuń