23 marca 2019

Pan kotek był chory i poszedł do psychiatry

Kiedy mówię, że idę do psychiatry, ludzie z mojego otoczenia wytrzeszczają oczy lub zaczynają nerwowo się rozglądać po ścianach szukając pomysłu na natychmiastową zmianę tematu. Laryngolog, czy ortopeda nie wzbudzają takiej konsternacji, dlatego uznałam, że warto napisać tę notkę. Sama mam za sobą całkiem sporą liczbę takich wizyt i naprawdę nie wiem, skąd ta nerwowość u moich rozmówców, gdy poruszam temat. Co muszą sobie wyobrażać? Jakie makabryczne obrazki stają im przed oczami? Nie wnikam. Nie chcę wnikać. Chcę za to pokazać, jak jest w rzeczywistości. Oto doświadczenia z psychiatrami oczami pacjentki z OCD.

Wizyta u psychiatry to rozmowa. Przeważnie prowadzona w bardzo uprzejmiej atmosferze. Kozetki raczej nie ma, ale zazwyczaj pacjent ma do dyspozycji wygodny fotel. Do tej pory nie zdarzyło mi się spotkać niemiłego psychiatry - wszyscy byli bardzo grzeczni i delikatni. Psychiatra słucha i szuka sposobu, jak może pomóc. Czasem metodą są leki, czasem psychoterapia. Czasem jedno i drugie.

Dla kogo jest taka wizyta? Dla każdego, kto czuje się źle. Serio. W moim otoczeniu ciągle pokutuje myślenie, ze "normalni" do psychiatry nie chodzą, a to nieprawda. Lekarz tej specjalizacji zajmuje się nie tylko osobami przewlekle chorymi, ale także tymi, którzy próbują dojść do siebie np. po stracie bliskiej osoby, czy po wypadku. Czasem wystarczy wizyta u psychologa, czasem przyda się psychiatra. Jeśli psycholog zauważy taką potrzebę, powie Ci o tym.

Czego się spodziewać? Przyjaznej rozmowy o tym, jak się czujesz i co Ci sprawa problem. Do niektórych problemów wcale nie jest łatwo się przyznać, ale lekarz psychiatra nie rozmawia z pacjentem po to, żeby go oceniać, ale żeby pomóc. Możesz być zapytany o relacje z bliskimi, o rodzinę i pracę. Nie ma złych odpowiedzi. Warto być po prostu szczerym.

Czy każdy problem można wyleczyć? Nie wiem, ale chyba każdemu można ulżyć. Osobom cierpiącym na bezsenność, lęki, obniżenie nastroju leczenie naprawdę pomaga. Kilku psychiatrów mi powiedziało, że właściwie nie mam szans na rozstanie z OCD, ale odpowiednia terapia pozwoliła na bardzo dużą poprawę jakości życia. Jestem high functioning OCD person - nawet pojęcia nie mam, jak to przetłumaczyć na polski, żeby nie stworzyć translacyjnego koszmarka. W skrócie to oznacza, że jestem w stanie pracować, a rozmawiając ze mną możesz nawet nie zauważyć, że mam problem, o ile sama Ci tego nie powiem. Ale wiem, jak to jest, gdy OCD uniemożliwia codzienne funkcjonowanie. Sprawdziłam i nie chcę do tego wracać.

Jak się przygotować do wizyty u psychiatry? Można wypisać sobie na kartce, to co uważasz za najważniejsze. Jeśli obawiasz się np. skutków ubocznych ewentualnego leczenia farmakologicznego - powiedz o tym, lekarz dokładnie Ci wyjaśni jak działają leki, jeśli go o to poprosisz. Warto zadawać pytania.

Po kiego grzyba ja to wszystko piszę? Żebyś się nie bał poprosić o pomoc, jeśli czujesz się źle. Żebyś nigdy nie wyśmiewał się z osoby, która prosi o pomoc. Żebyś mógł powiedzieć bliskiej osobie "a może spróbujesz porozmawiać ze specjalistą", jeśli zauważysz jakieś niepokojące objawy. Jeśli uda mi się to choć w jednym przypadku - było warto.




10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę. Jeśli uznasz, że chciałabyś komuś przeczytać ten tekst, albo w jakikolwiek sposób mógłby pomóc Tobie lub bliskim - korzystaj.

      Usuń
  2. Akurat znam polskie tłumaczenie "high functioning OCD person".
    W fachowej nomenklaturze oznacza ono dosłownie: "fantastyczną, mądrą osobę".

    OdpowiedzUsuń
  3. Psychiatra jest dla mnie jak każdy lekarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie już też, ale na pierwszą wizytę szłam obarczona masą uprzedzeń środowiska, z którego pochodzę

      Usuń
  4. Najpierw musiałam sobie znowu sprawdzić, co to jest OCD.
    A potem stwierdziłam, że w teorii uważam, że psychiatra to jak każdy inny lekarz, natomiast w praktyce, trochę bym się bała, żeby pójść. Chociaż przecież do psychoterapeuty chodziłam kiedyś i dobrze było. Potem.
    Z drugiej strony, masa osób które znam, chodzi albo chodziła, do psychologa, psychiatry, psychoterapeuty i pomaga im to jakoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OCD to trzy najmniej ulubione literki w moim alfabecie. Nawet Y jest lepsze :) A serio, to nie ma się czego bać. Jeśli byś kiedyś potrzebowała, to ruszaj śmiało.

      Usuń
  5. Trafiłam na mało grzeczną i bardzo niemiłą panią psychiatrę. Zbagatelizowała i wręcz wyśmiała mój problem. Problem został. Doszedł lęk przed dalszymi próbami szukania pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze współczuję. Jednak jestem przekonana, że to, co Cię spotkało, jest bardzo niemiłym wyjątkiem, a nie regułą.

    OdpowiedzUsuń