Jadę windą w fabryce.
Obok mnie miły pan.
Wsiada inny pan.
Inny pan zagaja rozmowę tubalnym basem - O KUR*A!
Miły pan - dzień dobry, Stasiu.
Lis patrzy w sufit.
Następuje MILCZENIE.
Lis wychodzi z windy, pan Stanisław wychodzi z windy, a konsternacja zostaje. We windzie.
We windzie - dobrze jej tak.
OdpowiedzUsuńNie narzeka się na windy, bo się psują :)
Usuń:) niech psują się z tymi od ciężkich słów :P
UsuńNie lubię wind. Zachowują się dość wyniośle. Skrzypią, trzeszczą, stukają, jakby miały focha. I transportują ludzi w nienaturalny sposób. No bo kto to widział, podnosić kogoś wyżej niż na wysokość ramion?!
OdpowiedzUsuńMożna kogoś wynosić pod niebiosa. To chyba wyżej niż do ramion
Usuń