Wczoraj znana dziennikarka (nazwiska nie podam, bo to nie o nią chodzi) napisała, że niczego nie kupuje w black friday, bo niczego jej nie potrzeba. Pomyślałam - fajnie. Człowiek przecież nie musi się składać tylko z konsumowania. Nasza kultura uczy nas bezmyślnego gromadzenia niepotrzebnych nam rzeczy. Ze szkodą dla nas samych i środowiska. Zatem super, że nie wszyscy chcą się rzucać na uchylone drzwi galerii handlowych, by dorwać jakąś rzecz.
Znanej dziennikarce ktoś w komentarzu napisał, że zrobi wszystko, by się wyróżnić. Pewnie, gdyby uratowała komuś życie, też by dostała taki komentarz. Gdyby wynalazła lek na raka, przeczytałaby, że się popisuje. Bo przecież jak się troszczy o środowisko, to jest tylko pozerką. Skąd się w ludziach bierze taka potrzeba, by zgnoić innych? Naprawdę ktoś się czuje lepiej, jak kopnie drugiego?
Znana dziennikarka mnie ani ziębi, ani grzeje - podoba mi się jej wczorajszy głos. Czy mi się spodoba jutrzejszy - któż to może wiedzieć. Sama wczoraj kupiłam tylko lekarstwo na chore zatoki, bo go potrzebuję. Nie było w promocji. Tabletek, żeby zrozumieć zachowania homo sapiens w sieci, jeszcze nie wymyślono, ale wierzcie mi, kupowałabym.