29 listopada 2018

Zupa pozbawiona godności

Pan M. uwielbiał ostre jedzenie.
Więc nauczyłam się używać ostrych przypraw.
Pan K. nie lubił jeść wcale, więc i ja nie jadłam.
Wiewiór uwielbia ramen, więc wciągam ramen.
Nie bez przyjemności.

Za nic w świecie nie chciałabym się zmieniać dla ukochanego/ukochanej. To dla mnie bardzo ważne, by w związku zachować swoją tożsamość, poglądy i upodobania. Jednakże mój gust kulinarny nie ma za grosz godności - jem to, co istota, w której się kocham. Na dodatek mi to smakuje. 

28 listopada 2018

Jogurt to dziwka

Królica zostawiła jogurt w lodówce firmowej.
I zniknął.

Owocowy był, skubany. Naturalnego nikt by nie ruszył, a ten bezczelnie epatował śliwkami na butelce. I to nie zwykłymi śliwkami, tylko podrasowanymi graficznie - zaprojektowanymi, by kusić. Butelka też nie stawiała oporu, bo taka wysoka była, kusząco wygięta, żeby się łatwiej trzymało w czasie picia. Do takiego jogurtu nie trzeba łyżeczki. Jest łatwy. Sam tego chciał. Prosił się o kłopoty. Kto widział, zostawiać jogurt w lodówce, w pracy? Każdy go może dotknąć. Masz jogurt, to trzymasz go w domu, a dom ogradzasz płotem. Zostawiasz jogurt w pracy, to się nie dziw. Prosiłaś się o kradzież.

Twój jogurt to dziwka, choć nie nosił stringów.

Powodem kradzieży jest złodziej.
Powodem gwałtu jest gwałciciel.
Choć można napisać dużo słów o okazji do popełnienia przestępstwa, to tylko przestępca jest winien.

27 listopada 2018

Można

Spoglądam na kalendarz z pewnym niepokojem. Zaraz zacznie się sezon na życzenia "spełnienia marzeń" i "rodzinnych świąt".

Nie mam marzeń.
Spędzanie czasu z rodziną uważam za formę tortur, której powinna zakazać konwencja genewska. Dlatego już kombinuję, gdzie tu się schować.

Naprawdę można nie mieć marzeń i nie czuć się samotnym jedząc kolację bez towarzystwa. Nawet 24 grudnia. Co więcej, można być z tego powodu szczęśliwym.

24 listopada 2018

Dzień świętego kupującego

Wczoraj znana dziennikarka (nazwiska nie podam, bo to nie o nią chodzi) napisała, że niczego nie kupuje w black friday, bo niczego jej nie potrzeba. Pomyślałam - fajnie. Człowiek przecież nie musi się składać tylko z konsumowania. Nasza kultura uczy nas bezmyślnego gromadzenia niepotrzebnych nam rzeczy. Ze szkodą dla nas samych i środowiska. Zatem super, że nie wszyscy chcą się rzucać na uchylone drzwi galerii handlowych, by dorwać jakąś rzecz.

Znanej dziennikarce ktoś w komentarzu napisał, że zrobi wszystko, by się wyróżnić. Pewnie, gdyby uratowała komuś życie, też by dostała taki komentarz. Gdyby wynalazła lek na raka, przeczytałaby, że się popisuje. Bo przecież jak się troszczy o środowisko, to jest tylko pozerką. Skąd się w ludziach bierze taka potrzeba, by zgnoić innych? Naprawdę ktoś się czuje lepiej, jak kopnie drugiego?

Znana dziennikarka mnie ani ziębi, ani grzeje - podoba mi się jej wczorajszy głos. Czy mi się spodoba jutrzejszy - któż to może wiedzieć. Sama wczoraj kupiłam tylko lekarstwo na chore zatoki, bo go potrzebuję. Nie było w promocji. Tabletek, żeby zrozumieć zachowania homo sapiens w sieci, jeszcze nie wymyślono, ale wierzcie mi, kupowałabym.

23 listopada 2018

Testy

Świnek lisi? Lisek morski? Mniejsza o słowa, zostałam testerką i jestem z tego dumna. Koleżanka testuje na mnie swoją książkę. Wielu moich znajomych pisze książki (mam fajnych znajomych, a co!), ale ona pierwsza postanowiła testować na mnie swoje teksty. Grzecznie czytam rozdział po rozdziale i się czepiam. Im bardziej się czepiam, tym bardziej ona się cieszy, bo analiza pogłębiona. Jeśli ktoś z Was marzy o zawodzie, w którym będzie się mógł przypieprzać, to podejrzewam, że spełni się jako krytyk literacki! Ja, oprócz poczucia, że robię coś potrzebnego, mam niesamowitą frajdę!

A testowanie kosmetyków na zwierzętach to zupełnie niepotrzebne ZŁO. Można testować książki. Na mnie. I łapy precz od świnek! Od królików też, choć podejrzanie ruszają nosami.

22 listopada 2018

Królestwo za Kosmiczną Matkę

Jest w człowieku jakaś potrzeba dobrego ducha, który nas rozumie, który doceni nasze wysiłki, sprawiedliwie oceni i otoczy opieką. Niektórym do tego jest potrzebna religia, innym duchowy przewodnik, a ostatnio to może być nawet ikona popkultury. 

Jedną ze współczesnych, fantastycznych ikon, stała się Carrie Fisher - dla fanów Gwiezdnych Wojen księżniczka Leia, dla osób z chorobą afektywną dwubiegunową - Space Mom. Memy make Space Mom proud motywują do podejmowania leczenia osoby z dwubiegunówką - prawdziwy duch opiekuńczy na czasie - odpowiada realnym problemom. Zachęcam do wygooglania. Autorzy tych memów robią wspaniałą robotę.

OCD nie doczekało się chyba jeszcze swojej ikony. Istoty zmagań osoby z OCD raczej nie rozumieją znajomi. Bo tylko drugi człowiek z OCD zrozumie, jakiego wysiłku to wymaga, by zawalczyć o swoje zdrowie. Przydałaby się choćby idea Kosmicznej Mamy, która wie, o co chodzi. Jakieś złudzenie chociaż, że ktoś nas rozumie.

Macie swoje specjalne duchy opiekuńcze? Swoje motywatory do podejmowania trudnych działań? Jeśli chcecie się podzielić, wiecie, co robić.


18 listopada 2018

Zdolny do wszystkiego

Niektóre filmy ogląda się kilkanaście razy. Z przyjemnością analizuje się poszczególne sceny, dostrzega znaczące drobiazgi drugiego planu, dźwięki, ustawienie kamery - bo całość składa się w coś wyjątkowo smakowitego.
Tak oglądałam pierwszy sezon House of Cards i kapitalną rolę Franka Undrewooda, w którą wcielił się Kevin Spacey. Frank jest w filmie bezwzględnym politykiem, który po trupach chodzi do celu. Jedną z takich dróg do celu jest spór Franka z Martinem Spinellą - w rozstrzygającej scenie tego sporu Frank prowokuje Martina, aby ten go uderzył. Robi to poniżającymi seksualnymi insynuacjami - Frank molestuje w tej scenie Martina, by ten, wyprowadzony z równowagi, w końcu wymierzył cios.

Po ujawnieniu, że Kevin Spacey molestował mężczyzn, oglądam tę scenę i zastanawiam się, czy on tam gra, czy po prostu jest sobą.

  

15 listopada 2018

Było sobie OCD i poszło do pracy

Wczoraj kolega z pracy zobaczył moje kompulsje.
Zaczął się śmiać.

Kiedyś uciekłabym zawstydzona w kąt i musiałabym powtarzać swoje zadania przez kilka godzin. A przez kilka dni skręcałoby mnie ze strachu i poczucia winy.

Wczoraj powiedziałam spokojnie, że nie mam na to wpływu, to OCD, nie ma się z czego śmiać. I wróciłam do powtarzania swoich czynności. Jego śmiech nie był miły, ale nie wynikał ze złej woli, tylko z niewiedzy. Wisi mi, czy komuś o tym powie. Nie odczuwam z tego powodu ani wstydu, ani lęku. 
To jest moje zwycięstwo. 
I moja granica. 


10 listopada 2018

Akrylamid kontra benzopiren*

W Warszawie mamy smog od kilku dni. Wielki, straszny i śmierdzący. Nawet zupełnie zdrowym ludziom daje się mocno we znaki.
Jem warzywa, wykonuję badania okresowe, staram się być aktywna fizycznie, odmawiam sobie chipsów. I po co? Żeby zabiła mnie śmierdząca chmura. Mam kryzys i chyba zaraz kupię chipsy. 



*akrylamid - amid kwasu akrylowego, pojawia się w żywności m.in na skutek smażenia w głębokim tłuszczu, uszkadza układ nerwowy i przyczynia się do nowotworów przewodu pokarmowego.

benzopireny - wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, jeden ze składników smogu i dymu papierosowego (ale też dymu wędzarniczego!); silnie rakotwórcze.


Zasada bolącego autobusu

Jeśli coś cię boli i wsiądziesz do autobusu miejskiego, możesz być pewnym, że ktoś cię szturchnie w bolące miejsce. Działa zawsze. Jak grawitacja.

06 listopada 2018

Niezniszczalność to czas przeszły

Największym odkryciem czwartej dekady życia jest odkrycie śmiertelności. Nie tego, że gdzieś tam każdy kiedyś umrze, a w Radomiu i w Nowym Jorku to nawet dziś ktoś umarł, ale śmiertelności bliskiej. Intymnej. Własnej.

03 listopada 2018

Puchatość

Dostałam stadko irlandzkich owiec. Od Małgosi. Ma kobieta niezwykły talent do zawierania emocji w swoich zdjęciach. Owce są piękne, kudłate, otoczone irlandzką zielonością. Kombinuję, jak je najładniej oprawić i wyeksponować na ścianie mojej dziupli. Żeby owcza, irlandzka puchatość mnie otaczała w listopadowy dzień.
Otoczona puchatością będę popijać rumianek z nowego kubeczka (docieramy się).
Dziękuję Ci, Małgosiu. 

01 listopada 2018

Inny

Niektórzy ludzie przywiązują się do rzeczy. Mają swoje ulubione cosie, z którymi rozstanie jest im przykre. U osób z OCD jest podobnie, tylko bardziej.
W tym tygodniu straciłam mój ulubiony kubek z liskiem, z którego piłam rumianek. Straciłam całą przyjemność z picia rumianku - przysięgam, że z każdego innego naczynia smakuje inaczej. Choć wiem, że kubki nie wpływają na chemiczny skład swojej zawartości, czuję różnicę. Smak jest inny. I nie mogę przestać myśleć, że smak jest inny.
Inny.
Inny.
Inny.

Tak wygląda OCD w życiu codziennym.
Inny.