30 grudnia 2016

Teatrum

Mama. Tata. Chłopiec. Dziewczynka. I szynszyla. U weterynarza.

Pobranie krwi gryzoniowi nie jest proste. Naczynia krwionośne są drobniutkie, a jak się gryzoń zestresuje, to jeszcze się zamykają i nic nie poleci. 
Więc pobiera weterynarz. Mama trzyma. Szynszyla gryzie. Chłopiec biega od ściany do ściany, bije siostrę, rzuca cukierkami, tarza się po podłodze. Dziewczynka nie wytrzymuje, wchodzi do gabinetu.
- Mama! On mówi, że mnie kopnie w jaja!
Przez otwarte drzwi wbiega z korytarza przestarszony hałasem pies.
Szynszyla zwiewa.
- Łap szynszylę! - wrzeszczy Mama odgradzając ją od psa.
- To ja poczekam w samochodzie - mówi Tata.

Ogłupiały Lis siedzi na korytarzu zasłaniając własnym ciałem świnię morską i gapi się na owo teatrum.
Chcecie spróbować wyciągnąć wnioski?

29 grudnia 2016

Darth Lis

Wiewiór: Ty jesteś zupełnie jak Darth Vader!
Lis: Ty mnie właśnie porównałeś do Vadera? Wiesz co ja o tym myślę?
Wiewiór: Że to słoooodkieee.
Lis: Jep.

27 grudnia 2016

Kto komu zajumał urodziny

To ważne dla ludzi z półkuli północnej, kiedy zaczyna przybywać światła. W takich chwilach lubią się rodzić bogowie, herosi i prorocy. Mitra, Kriszna, Dionizos, Ozyrys, Zaratustra, Chrystus, nawet Prometeusz. Ten ostatni miał wykraść bogom ogień, by dać go ludziom - chyba nie ma odpowiedniejszej i bardziej symbolicznej daty na urodziny takiego gościa.

Niedawno do grona krączących ze Słońcem Niezwyciężonym (Sol Invictus) dołączyła babcia rewolucji koreańskiej - Kim Dzong Suk, żona Kim Ir Sena. Europejczycy za Amerykanami twierdzą, że tak Korea chce zakryć chrześcijaństwo.  Zamiast urodzin Chrystusa, urodziny babci. KCNA rzuca skąpe informacje o składaniu kwiatów przed popiersiem, a kulturoznawcy ostrzą zęby na interpretacjach. Nie powiem, sama chętnie czytam artykuły w stylu "komu chrześcijanie zajumali choinkę" - czasem wyłapuję w nich smaczki, które mi umknęły w czasie studiów.  Jednak to, co mnie naprawdę ciekawi, to przyszłość. Czyje urodziny świat będzie celebrował za tysiąc lat? Czy Chrystus trafi na półkę z zakurzonymi bogami przeszłości? Jak myślicie?

26 grudnia 2016

Valar morghulis in 2016

David Bowie, Alan Rickman, Prince, Andrzej Wajda, Leonard Cohen, Chór Aleksandrowa, George Michael. Dobra, wiem, wszyscy kiedyś umrą, ale czemu wszyscy na raz? 

Czemu ludzi ziejących nienawiścią do tego, co inne, jest więcej niż myślących, otwartych i współczujących? Tak nagle w 2016? 
Rok Trumpów wszelkiej maści na całym świecie. 
Rok rozpędzonych ciężarówek taranujących na deptakach i jarmarkach. 
Rok przepełnionych łodzi w drodze po nadzieję.
W prywatnym życiu też bywało lepiej - ten, co obiecywał kochać, ożenił się z inną, lekarz powiedział to, czego nikt z nas nigdy nie chciałby od lekarza usłyszeć, a brutalna finansowa rzeczywistość nieco przycisnęła do podłogi.

Nie lubię czarnowidztwa, ale jakoś mi dziś optymizmu nie staje.


25 grudnia 2016

Wczuć się w rolę

Choruję z Grą o tron. 
Wciąga.

Spoiler alert
.
.
.
.
.
.
.

Sezon V, Ellaria Sand truje Myrcellę. Myrcella krwawi z nosa, a potem osuwa się malowniczo w ramiona ojca by dokonać żywota.
Lisu poszła krew z nosa zaraz po tej scenie. Nie było malowniczo, choć kolorowo.

Jeśli jeszcze raz obejrzę, jak jara się flota Stannisa, to nigdy nie pozbędę się gorączki.

W czasie choroby należy oglądać Dzieci z Bullerbyn. Dla własnego zdrowia.

24 grudnia 2016

Jesteś wege - nie czytaj

Stan na dziś:
zdrowych Lisów - 0 sztuk
chorych Wiewiórów - 1 sztuka
sponiewierany drób na obiad - 1 sztuka


- Wiewiór, wstaw kaczkę do pieca - powiedział bezmyślnie Lis.
Lis nie powiedział, że kaczka nie jest pusta w środku.
Wiewiór nie zajrzał.

Także, tak.
Masterchef jest naszym przeznaczeniem.

21 grudnia 2016

Pętla

Kiedy ogłoszono stan wojenny miałam 5 miesięcy. Moi rodzice nie byli ani partyjni, ani solidarnościowi. Oboje mieli pracę, wystaną miesiącami meblościankę i właściwie nic więcej. Jak musieli się bać trzymając małe dziecko, gdy w niedzielę nie było Teleranka? Czy będzie czym nakarmić dzieciaka? Czy będzie strzelane? Czy będzie praca? A może wejdzie "bratnia armia" z "pomocą"?

Leżę, gorączkuję i półprzytomnie zerkam na jakieś strzępki informacji. 
Więc znów jest grudzień. Wydarzenia wymykają mi się. Zmęczony mózg nie bardzo radzi sobie z oddzieleniem rzeczywistości od sennych majaczeń. W ch.. z Telerankiem. Czy to możliwe? Czy można tak bardzo się cofnąć? Jestem dorosła. Nominalnie. Zapadam się w sen. Zapadam się w czasie.

Te same słowa.
Te same emocje.
Wróg.
Wichrzyciel.
Naród.
Wolność.

Czas nie płynie. Czas się zapętla.

19 grudnia 2016

Zupka

Lis chory.

Dobry Wiewiór ugotował Lisu rosół. Tylko warzywek nie umył porządnie. Więc zjadł Lis rosół, wypluł piasek i żyje się dalej.

16 grudnia 2016

Logika ze stali hartowanej podejście drugie

Rozchorowałam się. Wszystko mnie boli. Nawet cebulki włosów. 
Powinnam iść do lekarza.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni, widziałam już tylu lekarzy, że jeśli spojrzę na jeszcze jednego, to zwymiotuję. 

Nie zachorowałabym, gdybym się nie włóczyła po lekarzach - podpowiada lisi instynkt.

13 grudnia 2016

Modlitwa dla ateisty

Swoją modlitwę ofiarowały mi katoliczka i luteranka. Eklektyczna czarownica dała mi amulet.

Jestem ateistką z dużą dozą poszanowania dla wszelkich wyznań, kultów i kultur. Kiedyś słyszałam od katolików deklaracje, że będą się za mnie modlić - żebym nie żyła w grzechu, nawróciła się oraz ... zapałała nienawiścią do wszystkiego, co inne - podobnie jak modlący. Brzydziłam się takimi modlitwami. Jeśli słuchali ich dobrzy bogowie, podejrzewam, że też się brzydzili, bo jad aż kapał.

Te modlitwy są inne. Wrażliwe kobiety różnych wyznań proszą swoje siły wyższe, by miały mnie w swojej opiece. Dlatego dziękuję za każdą modlitwę, a amulet mam przy sobie. Nie myślę o tym, czy ich rytuały poruszą nieba. Poruszyły mnie, a to ateistce wystarczy. Są dowodem ogromnego serca, jakie dla mnie mają. Czy można chcieć więcej?

09 grudnia 2016

Eine kleine prosiątko po polu gelaufen

Sowa kombinuje jak uczyć 3-letnie dziecko języka niemieckiego. Bajki, wierszyki, piosenki itd.
- Po co chcesz uczyć takiego maluszka? - zapytuje Lis.
- Żeby moje koty mogły godnie żyć.


Nie wiem jak wy, ale ja popieram motywację. Wiele już rzeczy zrobiłam po to, by świnie morskie miały dostatni żywot. Teraz maluch będzie powtarzał ich bin ich, du bist du, a koty będą czerpać profity :)

07 grudnia 2016

Przychodnia w strefie mroku

Badania laboratoryjne, poranek. Na korytarzu gromada emerytów, a między nimi miota się jak Szarik w czołgu (jej własne słowa) jedyna kumata pielęgniarka. Reszta czeka, bo nie wie, co robić. Pacjenci wzywani są do gabinetu na badania według trudnej do zrozumienia reguły, co budzi niechęć zwłaszcza emerytów. Badania są przeprowadzane są przy otwartych drzwiach - cały korytarz patrzy, kto się akurat wykrwawia do fiolki, a kto ma EKG. Pani pielęgniarka zakłada jednorazowe rękawiczki, bierze strzykawkę i nagle... wyciera sobie wierzchem dłoni nos. Nie zmieniła rękawiczek. Pobrała pacjentce krew przez osmarkaną rękawiczkę. Cały korytarz patrzył. Jakby tego było mało, miała bardzo dużo biżuterii na rękach. W czasie mojego pobrania dzyndzle z bransoletek pukały w strzykawkę. Znów cały korytarz patrzył. W połowie mojego badania wszedł do gabinetu emeryt i oznajmił radośnie całemu światu: PRZYSZŁEM ODDAĆ MOCZ. Odruchowo spojrzałam na podłogę, czy już nie zaczął oddawać. Pielęgniarka powiedziała, że wszyscy by chcieli i wygoniła go na korytarz.
Warszawa, przychodnia NFZ, nie trzeci świat.

06 grudnia 2016

W drodze do Narni

Czasem jest taki dzień, że ma się ochotę okręcić kocykiem i schować w szafie przed całym światem. U mnie dziś jest taki dzień.

02 grudnia 2016

Bezczelna prowokacja

Kupił Lis kalendarz adwentowy.
24 okienka.
24 czekoladki.
- Miejmy to za sobą. - powiedział Lis i wciągnął wszystkie.

Każdy, kto zna Lisa, wie, że lisy nie jedzą na raz całej tabliczki czekolady, bo wystarczy kawałek. Kalendarz adwentowy jest wyjątkiem. Kalendarz adwentowy prowokuje.

25 listopada 2016

Kaszalot nad Warszawą

Król Szczepan Twardoch

Książka doskonała. 

Opowiada fikcyjną historię, ale osadzoną bardzo solidnie realiach przedwojennej Warszawy. Opis tła historyczno-społecznego to MISTRZOSTWO. Obok postaci fikcyjnych pojawiają się Sławoj-Składkowski, Rydz-Śmigły, Kamala-Kurhański. Im więcej czytelnik wie o tych postaciach, tym bardziej doceni ich portrety w "Królu". Oprócz nich są warszawscy urkowie i apasze, kipiący konflikt pomiędzy socjalistami i narodowcami, ławkowe getta, Kercelak oraz bokser Jakub Szapiro, jego miłości i kochanki, jego Warszawa, jego strachy i jego triumfy. A nad tym wszystkim wielki mroczny kaszalot... 
Polecam gorąco.

Naprawdę jestem miła. I delikatna. I subtelna. Tylko się nie podporządkowuję :D

Wiewiór: Wracamy taksówką.
Lis: Szkoda kasy.
Wiewiór: Ja ciebie nie pytałem o zdanie. Wracamy taksówką.
Lis: Buhaha. To zabawne, kiedy próbujesz być autorytarny.

Wróciliśmy autobusem.

24 listopada 2016

Troska level expert

Lis próbuje zdrowo gotować. Wiewór wybrzydza. Szczególnie jak jest ryba na obiad.
- Dziś ryba na obiad - oznajmia Lis i pokazuje Wiewórze fartuszek z napisem "A tylko spróbuj k*rwa nie zjeść". - Weź to sobie do serca!

Wiewiór będzie zdrowy, czy mu się to podoba, czy nie!

Higiena

Z miłością jest jak z myciem zębów. Trzeba codziennie. - powiedział Lis.

21 listopada 2016

Bum

Wiewiór grając w pokemony trafił głową w znak drogowy.
Wiewór.
Nie Lis.
Wiewór.
 
Zainteresowanemu nie stała się krzywda, lekko puknął, bo go ukochana w ostatniej chwili złapała za rękaw.

A to Lisu insynuowano niecnie, że w coś wlezie, jak tropi.

18 listopada 2016

Ciastki 2

Wiewiór nie jest fanem gotowania. Średnio mu to idzie. Lis gotuje, Wiewiór zmywa. Jakież było lisie zdziwienie, kiedy Lis wszedł do kuchni, a tam przygotowane foremki do ciastek.
- Przygotowałeś foremki na ciastki?
- Mhm.
- Mam ci zrobić ciastki?
- Mhm.
- Migdałowe?
- Mhm.
:D

Ciastki

Lis wstawia ciastki do piekarnika.
- Od razu powiedz, ile mogę zjeść - upomina się Wiewiór.
- To są ciastki bezglutenowe, ty za takimi nie przepadasz - zauważa Lis.
- Mów ile. Wolę mieć jasność, na wypadek, jakby były dobre.

11 listopada 2016

Nie ma czasu na ballady i romanse

Autobus, 7.30 rano. Rozmowa dwóch nastolatek. Nie przeczytały Świtezianki i przeglądają streszczenie na komórce.
- Tu nie piszą, jakiej ten chłopak nie dotrzymał przysięgi - zauważa jedna.
- No na logikę weź! Pewnie, żeby nie patrzeć na inne!
- To ma sens.


Obie panny miały na sobie makijaż, którego przygotowanie zajmuje spokojnie godzinę. Przeczytałam Świteziankę, żeby sprawdzić, ile mi to zabrało czasu - 4 minuty.

08 listopada 2016

Niby nie do śmiechu, a jednak :D

Zasłyszane w autobusie. Rozmowa dwóch staruszek:
- No ten Alzheimer Marysiu, to ja też mam. Pamiętasz jak to się objawia? Bo ja zapomniałam.

Ani słówka nie przekręciłam! Jak mi lisi ogon miły!

05 listopada 2016

Narkotyczna tożsamość

Morfina - Szczepan Twardoch

O czym to? O piciu, ćpaniu, pierdoleniu się, o wojnie, konspiracji, o rodzinie, ale nade wszystko to książka o tożsamości. Życie głownego bohatera, podobnie jak życia ludzi wokół niego wynikają z tego, jak każdy z nich zdefiniuje siebie. To, co robią, jest wynikiem tego, jaką sobie nadają tożsamość. Czasem nadanie tej tożsamości jest proste i bezrefleksyjne. Czasem jest aktem woli, a czasem pomyłką. Tłem są piewsze miesiące II wojny światowej. Każdy bohater poniesie konsekwencje swojego wyboru. Historia tego dopilnuje.


Książka jest doskonała, creme de la creme.
Nic nie jest jednoznaczne.
Wszystko wymaga myślenia.
Polecam.

30 października 2016

Ważne rzeczy się dzieją

Rozmowa z Rodzicami.
Nie robisz tego, nie robisz tamtego, oczekiwaliśmy, że... - usłyszał Lis.
Nie żyję po to, żeby spełniać czyjekolwiek oczekiwania. - powiedział Lis.
Zapadła CISZA.
Przepraszam. - powiedział Rodzic.
Zrozumiał.

29 października 2016

Romantyczność level expert

Lis poczuł się źle w pracy. Wrócił taksówką do domu. Zatroskany Wiewiór pomaga wysiąść z samochodu i odzywa się w te słowa:
- Potrzebujesz czegoś, najdroższa? Rzygnąć w krzaki?

Romans mojego życia wciąż trwa! 

25 października 2016

Jeden rzeczownik abstrakcyjny

Widzieliście hejt na Natalię Przybysz? Widzieliście. Trudno było nie zobaczyć. Powoli przestaję się zastanawiać nad źródłami hejtu - zamiast patrzeć jak ciele na malowane wrota i dumać nad kondycją społeczeństwa, staram się przeciwdziałać. Jak mogę. Wokół siebie.

Kobieta usunęła ciążę. Czy to ważne, co ja na ten temat myślę? Ani trochę. Przymiotniki zostawiam dla siebie. 
Dla niej mam jeden rzeczownik abstrakcyjny: szacunek

Szanuję jej decyzję. Wierzę, że miała prawo ją podjąć. Nigdy nie żyłam jej życiem, więc nie ma sensu mówić, co ja bym zrobiła. I nie mówię. Mówię za to, że szanuję. 
Ją. 
Jej wybór. 
Jej odwagę, żeby o tym powiedzieć.

Może też coś powiecie? Tu można


23 października 2016

Definicje nie mają sensu

Moja Mama uważa się za wroga tatuaży. Długo mnie próbowała zniechęcić, gdy dowiedziała się o moim zamiarze. Wczoraj stanęła wpatrzona w moje odsłonięte plecy, wodziła palcami po liniach. 
Zachwycona.
Nadal wróg tatuażu.
Tylko zachwycony.

16 października 2016

Obiad niedzielny

- Wiewiórze, umyj garnek. Potrzebuję do ugotowania kaszy. - powiedział Lis.

10 min później.
- Wiewiór, garnek na kaszę umyj.

15 min później.
- Garnek umyj!

10 min później.
- Wiewiór, nie ma garnka, nie będzie obiadu. Jazda zmywać.

10 min później.
Wiewiór wstał.
- Chciałaś, żebym coś zrobił?

&#@%&@ - to co powiedział Lis nie nadaje się do powtórzenia szerszej widowni.

Winko

Napił się lis winka do obiadu. Dobre winko. Zaszumiało. Zrobiło się błogo. W tym rozkosznym stanie lis ruszył... szorować łazienkę.

14 października 2016

Uwiązana do komórki

Stoję w korku, deszcz, zimno, autobus zapakowany po dach, ledwie się ruszyć można. Telefon mi dzwoni. Dokonuję cudów ekwilibrystyki, żeby go wyjąć. Zerkam. "Na twojej trasie są dziś korki!" - poinformował radośnie telefon.

Tatuś wie lepiej

Chłopiec lat ok 10, tata, metro.
Tata: Masz od kogo uzupełnić zeszyt?
Chłopiec: Mam.
Tata: Od kogo pożyczyłeś?
Chłopiec: Od Jaśka. 
Tata: Od Jaśka? Przecież on w tym zeszycie takie same głupoty wypisuje jak i ty.
Pożyczaj od kogoś mądrzejszego! Od Mateusza pożycz! Z nim mógłbyś się
kolegować. 
Nikt Cię nie zdołuje tak, jak własna rodzina. Nikt.

09 października 2016

02 października 2016

Jak poderwać okupanta

Mój wróg, moja miłość - Hanka Zach
 
To pierwsza niemitologiczna książka o życiu okupowanej Warszawy, jaka wpadła mi w ręce. Pamiętnik nastolatki. O życiu nie wie nic. O wojnie niewiele. Martwi się, że pada deszcz i nie będzie wycieczki. Interesują ją chłopcy. Piękni niemieccy chłopcy w ładnych mundurach, grzeczni, zabawni, nadskakujący ładnej dziewczynie. Hania ma powodzenie. Biega z randki na randkę. Najchętniej z lotnikami. Udaje Niemkę, bo zna język. Nosi pierścionek ze swastyką, choć nie jest nazistką. Pewnie nawet nie wie, co to znaczy. Wie tylko, że czasem jakiś Helmut albo Walter nie przyjdzie na randkę, bo pojechał na front. Żadnego z nich nie kocha. Ci chłopcy służą do zapewnienia rozrywki. Czasem do naprawienia roweru.

Nie tak o czasach wojny nam mówiono, prawda?. Moja Babcia, warszawianka od pokoleń, do dziś się wzdryga jak słyszy język niemiecki. W jej opowieściach wojennych są łapanki, powstanie, strach, głód i cierpienie. Żadnych ciastek z ładnymi oficerami, żadnego kina, wycieczek rowerowych. Hania, jej rówieśnica, marudzi na deszcz i na brak pieniędzy na lekcje fortepianu. Hania nie chce być "dziadówką". Nie chce nie mieć pieniędzy na ciastka i kino. Przez całe swoje życie chyba nie zjadłam tylu ciastek, ile ta dziewczyna w okupowanym mieście. W jej wieku prowadziłam znacznie uboższe życie towarzyskie. Żadnego kina, kawiarni, randek. Dziewczyna używała życia tak, jak miała na to ochotę i nazywała to prawem młodości.
Pamiętnik nie obejmuje czasów powstania. Nie wiemy, czy Hania przestała wtedy nosić pierścień ze swastyką. Wiemy, że przeżyła wojnę. Spełniła swoje życiowe marzenia o podróżach.
Czy ktoś Hani ogolił głowę za randki z okupantem? Tego nie wiemy. Wiemy za to, że nawet po aresztowaniu przez Gestapo, nie przestała spoglądać na ładnych oficerów.

Książkę polecam. Perspektywa nastolatki jest warta poznania.

01 października 2016

ZŁO w kusym ubranku

W internetach jest wszystko. Niby to wiemy, a jednak ciągle można wpaść na coś, co naprawdę mocno zaskakuje. Ja wpadłam na Przewodnik dla rodzin chrześcijańskich po świecie filmu. Nie wiem, jakim cudem tam trafiłam i ... mnie trafiło. 

Stronka z recenzjami filmów - dobre mają gwiazdki, złe mają czaszki. Jeden z moich ulubionych filmów, Vabank, zarobił dwie czachy. Za ciepły stosunek do świata kryminalistów i przekroczenie uprawnień. Albowiem zemsta należy do Pana, a nie do Henryka Kwinty. 
Coś mnie uszczypnęło w mózg. To się dzieje naprawdę? Pogodna komedia jest wrogiem warości chrześcijańskich za rozprzestrzenianie "fałszywych doktyryn"? Obejrzałam ten film wiele razy. Nigdzie żadnej doktyryny nie widziałam i to mnie nawet cieszyło, bo ja się od doktryn trzymam z daleka. Każda wydaje mi się podejrzana.

Harry Potter jest wyraźnie niebezpieczny albo dwuznaczny - jedna czacha. Dexter - trzy czachy. Ha! Skoro seryjny morderca załuguje tylko na trzy czachy, to kto zasłużył na ostateczne potępienie? Musical Chicago! Ten zgarnął cztery czachy, zło ostateczne, dziewiąty krąg piekła. Za obsceniczne tańce, morderstwo i brak morału. To już nawet Tajemnica Brokeback Mountain zgarnęła tylko jedną czachę, a tam przecież dwaj faceci współżyją ze sobą! I to bez ślubu! Pod namiotem! Wśród owiec! Widocznie taniec w kolorowych fatałaszkach jest znacznie gorszy w oczach recenzentów. 

Zatem pamiętajcie, jeśli w oczach tychże chrześcijan, chcecie uchodzić za przyzwoitych ludzi, to jeśli trafi się wam numerek pod namiotem, trudno, jeśli sobie poczarujecie - no cóż, i to można odpuścić, jednakże wystrzegajcie się śpiewania w kusych ubrankach!

30 września 2016

Bądź człowiek, daj liścia

Zostałam dziś w domu sama ze świniami.
Wiewiór wraca z pracy.
- Co dziś robiliście? - pyta od progu.
- Bawiliśmy się w "mama, daj liścia".
- I kto wygrał??

Kto ma świnie, ten wie, że człowiek nie ma szans w tej grze :D

25 września 2016

Bomba między nogami

Niedziela. Zjadłam śniadanie, dopijam kawę. Świniaki najadły się i śpią. Jest tak spokojnie. Sianko czasem zaszeleści, za oknem cicho mruczą samochody. Mam wygodne, ciepłe ubranie. Wiewiór obok sobie gra.
Fajny obrazek, prawda?

Zanim nie zacznę czytać wiadomości z kraju. Zanim nie wystawię nosa na świat. Jestem kobietą. A dla mojego państwa to oznacza nie osobę, tylko reproduktorkę. Worek na dzieci. Istotę, która nie ma prawa samodzielnie decydować o swojej przyszłości i rozmnażaniu. Niewolnictwo? Dehumanizacja? A może tylko hipokryzja? Jak dam dupy, jestem szmatą. Jak nie dam - cnotką niewydymką. Zechcę kontrolować swoją płodność - jestem ździrą - państwo już zadbało, abym nie mogła kupić bez recepty żadnego środka antykoncepcyjnego poza prezerwatywą. Gdy ciąża zagrozi mojemu zdrowiu, nikt mi nie pomoże. Gdy sama sobie pomogę - będę morderczynią. Zaczynam postrzegać moją kobiecość jako ciężar i potencjalne zagrożenie dla mojego życia, bo grupa uzurpatorów obmyśla plan, jak kobiecość wykorzystać dla swoich celów. Między nogami mam tykającą bombę - to na podstawie tego, jak wykorzystam moje organy, moje państwo postanowi jak mnie osądzić.

Niedzielna kawa już nie smakuje tak dobrze.

24 września 2016

Packa, świnia i kanapa

Jak się za bardzo hałasuje packą na muchy, to potem trzeba wyciągać świnkę morską zza kanapy.
Taką naukę dziś życie dało Wiewiórowi.


Dla niewtajemniczonych: świnie bardzo nie lubią halasów, dziwnych dźwięków i nagłych ruchów. 

18 września 2016

Kawa z lekami na kaszel

Dopadła mnie dziś myśl, że z wiekiem coraz trudniej się ze mną przyjaźnić. Mam coraz ostrzejsze krawędzie. 
Coraz twardszą substancję.
Pewnie jestem dobrym materiałem na fundament. 
Ale do ornamentu się nie nadaję. 
I nawet nie chcę się nadawać.

17 września 2016

Pragmatyzm level expert

Czasem tracę przytomność. Czasem w pracy. Zbadane, poznane, przywykłam. Nie przejmuję się. Reakcje otoczenia bywają różne - od skrajnej obojetności po panikę. Wczoraj była lekka panika. Półprzytomna tłumaczę, że nie umieram, za chwilę mi przejdzie i ogólnie proszę o spokój, zostaję w pracy, nie jadę ani do domu, ani na pogotowie.
- Taaak? - pyta koleżanka - dobra, to następnym razem cię po prostu odsuniemy, żebyś nie utrudniała dojścia do drukarki.

11 września 2016

N jak nienawiść

Od kiedy ogarniam pamięcią świat, chuligani byli w Warszawie zawsze. Słynne pytanie "masz jakiś problem" wróżyło ... ehem... wpierdol.  Oraz obowiazkowe rozstanie z telefonem komórkowym. Z telefonem kiedyś musiałam się rozstać, ale wpierdolu udalo mi się uniknąć. Warszawskie chulgaństwo było chamskie, nijakie, głupie. Bardziej niż strach, budziło politowanie. Łysy gość w brudnym dresie. Głośny, napity. Czasem coś obrzygał, czasem coś rozwalił. Tyle miał z życia, ile ukradł i wydał na piwo. To raczej smutny obraz. 

Dziś to wygląda zupełnie inaczej. Dziś profesor oberwie w tramwaju za rozmowę po niemiecku przy milczącej aprobacie społeczeństwa. Starszy pan w banku odmówi współpracy z dziewczyną noszącą gwiazdę Dawida. Brunetka w długiej kolorowej spódnicy nie dostanie odpowiedzi na swoje pytanie o drogę, bo tak jakoś...nie wygląda na naszą. Ormianina ktoś wyrzuci z metra. Mężczyzna o ciemnej skórze zostanie wyproszony z restauracji, bo... dzieci się boją uchodźców.

Nienawiść i brak umiejętności współżycia społecznego już nie jest cechą osób z tzw. marginesu, a władze państwowe nie tylko nie próbują tej nienawiści ugasić, ale jeszcze podsycają strach przed INNYM.

Dziś odrobinę nadziei wlała we mnie historia gościa, który stanął w obronie dwóch Azjatek w metrze. Wezwał policję. Napastnik został aresztowany. Chciałabym wiedzieć, że jeśli ja będę świadkiem podobnego zdarzenia, to dam radę stanąć na wysokości zadania, ale pewności nie mam, bo nienawiść jest straszna. Paraliżuje.

10 września 2016

Poksy

Poranny autobus, gram w pokemony. Obok mnie stają dwaj chłopcy ok 5-6 lat oraz ich mama.
- Mama, patrz pani gra w pokemony!!!
Gram dalej, choć zapuszczają mi żurawia bezczelnie.
- Mama, patrz, pani ma już 21 level!!!
Poker face. Gram dalej. Łapię Drowzee (pokemon z nochalem jak tapir).
- Podkręcaj!!! - wrzasnął rozemocjonowany chłopiec.

Cały autobus dziwnie na nas patrzył.

Dla niewtajemniczonych - za złapanie pokemona rzutem podkręconym są dodatkowe punkty, wiedział co mówi :D

03 września 2016

Wiedza pogłębiona

Mama, tata, chłopiec ok 7 lat.
Chłopiec: Mama, ilu jest ludzi na świecie?
Mama: Jakieś 10 tysięcy.
Tata: ?!?

Cisza...

I tak nam rosną eksperci.

29 sierpnia 2016

Wzorek dla szatana

Wiecie, co oznaczają tatuaże? Czasem nic. Czasem bunt. Czasem towarzyszą rytuałowi przejścia z jednego etapu życia w inny. Czasem wyrażają wiarę w kogoś lub coś. Czasem oznaczają przynależność do grupy. Czasem są tylko estetyczną ozdobą, a czasem talizmanem. Ile tatuaży, tyle znaczeń i sensów. Raz jest wzniośle i poważnie, raz banalnie - każdemu wedle potrzeb.

Tymczasem

Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach uważa, że to grzech. Samookaleczenie otwierające nasze ciała na złego ducha. 
 
Ciekawe, czy twórca tej interpretacji powtórzyłby swój wywód np. Maorysowi? Maoryski tatuaż zwykle towarzyszył przejściu z dzieciństwa w wiek dorosły, mówił o przodkach, plemieniu, pozycji, a nawet wykonywanym zawodzie. Było w nim coś świętego, uroczystego i pięknego. Przez lata Maorys dopełniał tatuaż swoim życiem. 

Ileż trzeba mieć w sobie pychy, by cudzą świętość nazwać grzechem?

Podryw z klasą

W środku nocy obudził mnie obcy mężczyzna twierdząc, że jestem piękna. To nie był mój mąż. Nie doceniłam.

Po prostu chciał poruchać.

28 sierpnia 2016

Moje miasto, a w nim...

Warszawa, poranek. Dreptam sobie ulicą Chmielną popijając kawę. Słoneczko. Nieduży ruch. Pięknie.
- Proszę pani! - woła za mną bezdomny. Myślę, że chce drobnych, czy coś, a on...
- Dobre to picie? - pyta.
- Niezłe.
- To super! - facet pokazuje mi uniesione kciuki i odchodzi ciesząc się jak kosmita do kapusty.

27 sierpnia 2016

Refleksja pościelowa

Zaczynasz się starzeć dopiero wtedy, kiedy rozwieszasz na balkonie kołdrę i nie masz ochoty pod nią wymościć sobie bazy.

24 sierpnia 2016

Z dziennika urlopowicza, już sama nie wiem która część

Chodź do kina, mówił. Będzie fajnie, mówił.
No to poszłam do kina.
 
Przez pół seansu węszyłam smród stóp, które niewychowany widz wyjął z obuwia i wyciągnął powyżej swojej głowy!

Czy ktoś w tej sytuacji zwróci mi koszt biletu?

21 sierpnia 2016

50 twarzy małżeństwa

Czasem wydaje Ci się, że kogoś znasz. Długie lata wspólnych przeżyć. Wiesz, jaką kawę pije i którą ręką trzyma widelec. Wiesz na kogo głosuje, jakie czyta książki. Wiesz, w co się bawił w dzieciństwie. A może nawet bawiliście się razem.
Zdaje Ci się, że wiesz, z kim masz do czynienia.

A potem się dowiadujesz, że Twój Ktoś oglądał potajemnie Twilight.

Wiewiór oglądał potajemnie Twilight.
Co jeszcze?
Może zastanę go jak stęka pod kołdrą czytając 50 twarzy Greya???

Trudna książka

Szału nie ma, jest rak - rozmowa ks. Jana Kaczkowskiego z Katarzyną Jabłońską

Nie umiem ocenić tej książki. Szukam wiedzy o raku. Nie tyle stricte medycznej ile psychologicznej, duchowej, etycznej. Chcę się dowiedzieć, jak sobie radzić z chorobą, jak rozmawiać z chorym i tego się nie dowiedziałam, choć dostałam wgląd w persektywę jednego chorego i niezwykłego człowieka.

Mam dużo sympatii i szacunku do księdza Jana. Za odwagę i wielką wrażliwość. Jednocześnie nie ma we mnie zgody na wiele jego słów, choć sposób, w jaki uzasadnia swoją postawę robi na mnie ogromne wrażenie. W świecie banalnych pytań i uproszczonych odpowiedzi on był wielkim myślicielem. Za każdym jego słowem widać było wielki wysiłek intelektualny i duchowy. To nie był facet, który trzymał sumienie w sejfie zaszyfrowanym dogmatami. On myślał. Samodzielnie. Chwała mu za to.
Uczył lekarzy rozmów z pacjentami.
Dyrektorował puckiemu hospicjum.

Pewnie trzech żyć by mi zabrakło, by zrobić tyle, ile on zdołał w ciągu swojego krótkiego czasu. Dlatego jakoś przełykam w mileczeniu moje niezgody na rozważania na temat homoseksualizmu i datowanie od kiedy zapłodniona komórka ma duszę. Wiem, że dla niektórych to ważne. Kiedyś ludzie ginęli za wyliczenia ilości diabłów na czubku szpilki. Dziś na topie rozważań moralnych jest in vitro. Wciąż ludzi fascynuje kto, komu, co i gdzie wtyka. Taka natura ludzka.

Ale ile tych diabłów by na szpilce nie siedziało, to odwaga jest odwagą, a pomoc drugiemu człowiekowi w cierpieniu jest bezcenna.



20 sierpnia 2016

Z dziennika urlopowicza część 7 - ofiary mody

U fryzjera, pan (50+) i młoda fryzjerka.

Pan (50+) - Pani wie, moda to zaskakujące zjawisko. Wraca! Wszystko wraca. Teraz się nosi dokładnie to, co było modne 30 lat temu. Widziała pani, że znów jest modne u mężczyzn noszenie skarpetek do sandałów?
Młodej fryzjerce drgnęły nożyczki.

18 sierpnia 2016

Z dziennika urlopowicza część 6 - problemy na urlopie

W autobusie, rozmowa dwóch kobiet.
- Wiesz, moja mama teraz jest w szpitalu. Bardzo się o nią martwię, nic nie może jeść, karmią ją dożylnie, bo nic nie może utrzymać w żołądku. Co zjadła, to zwymiotowała. Nawet teraz jak nie je, to wymiotuje żółcią. Chcesz cukierka?


W domu, Lis i Wiewiór.
Lis słucha najpiękniejszej, lisim zdaniem, opery Pucciniego - Turandot. Nessun dorma w wykonaniu Pavarottiego. Finał. Lis wstrzymuje dech.
*DZYNIU DZYNIU DZYNIU* Wiewiór zaczął mieszać herbatę waląc łyżką, jakby dzwonił w Licheniu na podniesienie.


Wiecie, co łączy te sytuacje?
Brak wyczucia!

15 sierpnia 2016

Zwierz

Spojrzał na mnie tylko raz i już wiedziałam, że jest mój. A właściwie, że ja jestem jego. Miał wtedy 6 tygodni i mieścił mi się w dłoni. Nie planowałam wtedy zakupu nowej świnki. Ogólnie nie planowałam żadnego zakupu. Raczej adopcję.  Ale on stał w świńskim akwarium w sklepie zoologicznym i patrzył dokładnie na mnie. Chciał mnie. W ciągu 10 minut już leciałam z nim do domu.

Był najmniejszy w stadzie, a mimo to był samcem alfa. Miał charakter, jakby był co najmniej niedźwiedziem. Nazywaliśmy go pomiotem szatana, małym Lucyferkiem. 

Dziś rano od nas odszedł. Po sześciu latach zarządzania świniami i ludzkimi podajnikami na jedzenie.

Nie umiem sobie znaleźć miejsca...


14 sierpnia 2016

12 sierpnia 2016

Z dziennika urlopowicza część 4 - Babunia

Jedziemy pociągiem znad morza. Obok nas troje bardzo niegrzecznych dzieci, matka, która ma wszystko w dupie i nie reaguje na żadne dziecięce wybryki oraz babcia wielkości słonia.

Kilkuletni chłopcy biją się zabawkami, rysują po sobie flamastrami, rzucają w siebie jedzeniem i nagle ogromna babcia strzela starszego chłopca prosto w twarz. Dziecko miało jakieś 6 lat.

Zbaraniałam. Przesunęłam się w fotelu i czuwam. Jeśli jeszcze raz podniesie rękę, to zdążę doskoczyć i złapię ją za rękaw. Nie uderzyła więcej.

Ile waży 6-latek? 20kg? Babcia miała spokojnie ponad 130kg. Mogłaby go jednym ciosem rozpłaszczyć. Jest też od niego starsza jakieś pół wieku. Mogłaby mu też wyjaśnić, jak się trzeba zachować.
Matka czytała gazetę...

Za 15 lat on zdzieli babcię, że się kobieta kapciami nakryje. Tego go nauczyła. Matka będzie czytać gazetę.

07 sierpnia 2016

Sezon ogórkowy między cyckami

Mamy ostatnio w mediach do wyboru Światowe Dni Młodzieży, Trybunał Konstytucyjny, albo wojnę o cycki i karmienie w miejscu publicznym. A za tym wielką dyskusję o obyczajności i estetyce. Hmm... dlaczego nikt nie mówi o estetyce niedomytego obywatela w brudnej odzieży, który wypełnia aromatami poranny autobus, tylko akurat cyc jest nieestetyczny? Szczanie w bramie nie budzi emocji, a karmienie dziecka tak... dziwne. Jednak po natężeniu komentarzy na "nie" dochodzę do wniosku, że mamy do czynienia ze społeczeństwem estetów.

A ja? Lubię jak to, co intymne, jest intymne. Bez kibiców. Tylko czy zaraz mam się domagać, żeby wszyscy wokół kierowali się tym samym?

01 sierpnia 2016

Z dziennika urlopowicza część 2 - Dylematy najżyciowsze

Obmyślam nowy tatuaż. Bliskie mi są Muminki. Trafia do mnie ich przekaz o ważnych życiowych sprawach. Fajny byłby mały Muminek na nodze. Złośliwi znajomi doradzają Małą Mi. Że niby bardziej do mnie pasuje.

Lubię też mroczne klimaty z powieści T. Harrisa oraz filmów na nich opartych. Zatem Hannibal Lecter. Maska. Jeleń. Ćma. Napis "Eat the rude" w kształcie bransoletki na przegubie dłoni.

Jak to pogodzić? Chyba tylko napisem "Mama Muminka smakuje jak szynka".

30 lipca 2016

23 lipca 2016

[*]

Podobno nienawiść bierze się w ludziach ze strachu. Zazwyczaj przed tym, co obce i nieznane. Przed tym, co inne. Jak bardzo musi się bać Ziemkiewicz, że stać go było na słowa tak przepełnione nienawiścią?
http://natemat.pl/185897,skandaliczny-komentarz-rafala-ziemkiewicza-po-zamachu-w-monachium-nie-widze-powodu-by-przepraszac

Ogromnie współczuję wszystkim, którzy ucierpieli wczoraj w Monachium. Razem z nimi jestem Niemką. Byłam już Amerykanką, Syryjką, Turczynką, Francuzką, Kenijką, Afganką. Jestem Polką. Jestem człowiekiem, który kocha pokój. Nienawiść nie ma rasy, narodowości, ani wyznania.

10 lipca 2016

Bracia mniejsi

Ostatnio mam dość wyczerpującą psychicznie pracę. Myślałam, że już nikt się nie użali nad biednym lisem, aż tu nagle kumpela, co kocha gryzonie, pisze mi tak:
"Współczuję Ci strasznie, jak coś, wsparcie masz. Kozetki jeszcze nie mam, ale Ci nadmucham materac to się glebniesz w salonie, nakarrmię zwierzaki i będziesz słuchać uspokajającego szumu chrupania. (...) drugi etap to okład z żywych futer."
Jak tu nie kochać gryzoni i ludzi kochających gryzonie?

Kumpela niańczy świnie, króliki i szczurki. Jest czym okładać :D

02 lipca 2016

"Głód" Martin Caparrós

Książka doskonała. Męczyłam ją tygodniami, bo jest trudna. Opisane zjawiska ekonomiczno-społeczne nie są specjalnie trudne do zrozumienia, ale ich skutki pokazane na przykładach życia pojedynczych osób są porażające. Przyjąć świadomość istnienia tak ogromego cierpienia to ogromny wysiłek dla czytelnika. Ta książka rzuca na kolana. Myślę, że każdy członek zachodniej cywilizacji powinien ją przeczytać.

"co niespełna 4 sekundy jedna osoba umiera na skutek głodu, niedożywienia i wywołanych tym chorób. Siedemnaście w ciągu każdej minuty, dwadzieścia pięć tysięcy każdego dnia, ponad 9 milionów w ciągu roku. Półtora Holokaustu rocznie."

A przecież jako cywilizacja przyrzekaliśmy sobie: nigdy więcej.

" nie wilki, nie wilki już my"

Znów mam do czynienia z młodzieżą infantylną, bezradną i bezkrytyczną. Taki sezon. 

Myślę wtedy o rozpieszczonych małych pieskach spędzających życie na rękach "mamuś". Z pyszczkami skrzywionymi wedle prawideł kynologicznych, ale niezdolnymi by upolować choćby mysz. Takie pieski są miluśne, ładniutkie, jedzą zdrowe mieszanki mięsno-warzywne, mają różowe poduszeczki łap. Są szczepione i odrobaczone, umieją przynieść piłeczkę ... jeśli akurat mają na to ochotę.
Mały pieseczek o słodkiej mordce wystającej z damskiej torebki jest taki rozkoszny. Nie chciał sam iść po schodach. Mamusia musiała wziąć na rączki. 

Wilk w ciągu jednej nocy potrafi przebyć ok 100 km. Tworzy rozbudowane struktury społeczne. Poluje watahą na zwierzęta dużo silniejsze od siebie. Znosi upały i mrozy. Jest sprytny i wtrwały.

Widziałam wilki i tęsknię do nich. A wokół mnie same pieseczki.

25 czerwca 2016

Granice męskości

W sklepie odzieżowym.
Wiewiór - Kiedy przymierzałaś bluzkę, obok mnie mamusia wybierała koszulę synowi. On był w moim wieku! Jakie to było żałosne!
Lis - Mniej żałosne jest, jak mężczyźnie w twoim wieku żona wybiera koszulę?
Wiewiór - Zdecydowanie!

Abominacja

W autobusie.
Ona: Wpadnij do nas, mamy już piwo w lodówce.
On: Nie lubię zmrożonego piwa...
Ona: CZY TY BOGA W SERCU NIE MASZ?!
Ludzie w autobusie popatrzyli z abominacją.

Obyś żył w ciekawych czasach

Jestem Polką. Mieszkam w Polsce. Wierzę, że Unia Europejska jest pozytywnym zjawiskiem, choć nie pozbawionym wad. Dlatego dziś przykro mi patrzeć na Brexit. To jest koniec Unii, jaką znamy. Nie wiemy, co przed nami, ale trudno w tej chwili myśleć, że to będzie coś dobrego.

Buła

W sklepie.
Lis - Jak chcesz bułkę, to idź sobie wybierz.
Wiewiór staje przed regałem z pieczywem i się gapi - Żonaaa, jakie ja bułki lubię?

19 czerwca 2016

Dupeczka

"Ale masz ładną dupeczkę" powiedziała koleżanka w pracy. Dieta rzondzi!

update: Lis rzondzi! Nie dieta.

Bzykanie na gwarancji

Kot: Dziś przywiozą nam nową kanapę.
Lis: Pamiętaj, że na nowym meblu trzeba się bzyknąć, inaczej jest nieważny.
Kot rechocze.
Lis: No mówię ci. Jakby coś się stało, to ci gwarancji odmówią! Zapytają w serwisie "a było bzyknięte?" Powiesz, że nie było, to po gwarancji.

Lis i Kot są dorosłe. W pełni władz umysłowych, ale czasem postronny obserwator może mieć wątpliwości.

16 czerwca 2016

Pan, pani i seks trzy razy w tygodniu

Na stronie Fundacji Ojców Pokrzywdzonych przez Sądy znalazłam wzór przykładowej intercyzy, w której żona ma prawo odmówić mężowi zbliżeń seksualnych tylko kiedy jest na zwolnieniu lekarskim oraz 2 dni przed i po menstruacji.
Kiedy czytałam zjadliwe artykuły na temat tejże intercyzy, to nie wierzyłam, że ktoś mógł coś podobnego napisać. Sądziłam, że dziennikarze trochę ponaciągali, żeby było sensacyjnie. Nie miałam racji. Na własne oczy zobaczyłam, że mąż decyduje o rozrywkach, wakacjach, szkołach i sposobie wychowania dzieci, wymaga od żony długich włosów, seksu i gotowania, a od święta sukienek. Sam zobowiązuje się jedynie do łożenia na żonę i dzieci oraz do trzech stosunków seksualnych tygodniowo - niezależnie od tego czy jest na zwolnieniu, czy nie - najwidoczniej z grypą jakoś się przemęczy.
Nie jestem wrogiem intercyz.
Nie jestem wrogiem związków, w których jedno z partnerów dominuje (za obopólną zgodą) - ich sprawa.
Jednak sprowadzenie małżeństwa do układu, w którym małżonkowie świadczą sobie usługi zapisane w umowie, jakoś mnie brzydzi. Pan za pomocą tak spisanej intercyzy nabywa lalę do seksu i gotowania. Pani sprzedaje siebie za pokrycie połowy kosztów utrzymania (albo całości utrzymania w czasie przebywania z dzieckiem na macierzyńskim). Trudno mi sobie wyobrazić Pana, który wpada na pomysł spisania tych wymagań. Pani, która by się na to ochoczo zgodziła nie umiem sobie wyobrazić wcale.
Internety się podśmiewają i oburzają. Moim zdaniem słusznie. Jak to wpłynie na sytuację ojców, których fundacja ma bronić? Chyba nie najlepiej. Kto na poważnie potraktuje organizację wypuszczającą takie dokumenty?

12 czerwca 2016

Tylko my tak potrafimy

Zrobiliśmy z Wiewiórem biszkopt z galaretką. Po wszystkim trzeba było zmyć galaretkę ze stołu... podłogi... i balkonu. Masterchef tak bardzo.

11 czerwca 2016

Cegłą w głowę

Znowu nowotwór zapukał do mojej rodziny. 

Jakbym dostała cegłą w głowę. 
Dezorientacja.
Panika.

Co robić, jak robić, zadzwonić, pojechać, kupić, zarezerwować. Szpital? Notariusz? Pogrzeb?

Jest miłość? Nie ma miłości? Cierpienie jest. Żyć teraz, żyć dalej. Z poniedziałku na wtorek. Ugotować zupę, uprać skarpetki.

Skoro w pokoleniu obecnych 20-latków 1/4 będzie miała jakąś postać raka, to znaczy, że każdy dostanie taką cegłą w głowę. Mam 35 lat, wyższe wykształcenie, a brakuje mi wiedzy i nawet nie wiem, gdzie jej szukać. Jak się zachować, co robić, czego nie robić. To taki powszechny problem a nie ma na to kursów i szkoleń. Nie ma appki na androida "przez nowotwór krok po kroku".

Wiem, że dla niektórych ludzi choroba to szansa, by zmienić życie. Dla innych wyrok. Chyba tych z wyrokiem jest znacznie więcej.

04 czerwca 2016

Wybór

Dobrze jest mieć dzieci. Jeśli się tego chce. Dobrze jest nie mieć dzieci, jeśli się tego nie chce. Dobrze jest móc wybrać. Dobrze jest mieć prawo do rzetelnej informacji i fachowej opieki medycznej. Dlatego podpisałam

Dieta, dylematy, poważne sprawy

Czy oblizanie noża po krojeniu tortu ma kalorie?

Dorośli i dzieci

Poruszyła mnie. Mam inne doświadczenia, ale bardzo, bardzo rozumiem, o czym Nina pisze. Sama nie lubię frazesów, że wszyscy kochamy nasze mamy/babcie/dziadków/ojców z okazji wybranego święta kalendarzowego. Z okazji dnia dziecka nie rozpieszczam dziecka w sobie - dbam o dorosłego, bo dziecko nie było szczęśliwe, a dorosły jest.

27 maja 2016

Kochajcie lisy!

Jestem zafascynowana lisami. Zgadlibyście? :D Są piękne, żywiołowe i delikatne. Nie dziwię się, że są bohaterami piosenek, komiksów i filmów. Nie dziwię się, że cała masa ludzi marzy o kontakcie z nimi, ale lisy nie są zwierzętami domowymi. Nie będą szczęśliwe w mieszkaniu. Jako miłośniczka lisów bardzo proszę, nie kupujcie lisów. Oglądajcie ich zdjęcia, podglądajcie w naturze, ale nie zabierajcie im wolności. To nie są zabawki. Jeśli chcecie zrobić coś dobrego dla lisów, wspomóżcie Panią Jełopę z Paka dla Bezdomniaka która opiekuje się lisami uratowanymi z ferm futrzarskich.

Trudno mi sobie wyobrazić podobny egoizm.

Nawrócenie emerytki

Niedawno pokazałam babci tatuaż i niemal doprowadziłam ją tym do łez, a sama nasłuchałam się o kryminalistach. Dziś moja babcia opowiada wszystkim znajomym, jaki mój tatuaż jest śliczny :)

18 maja 2016

Sumienie w macicy

Rząd mnie zaskoczył. Do tej pory jego posunięcia były dla mnie dość żenujące, ale przewidywalne. 

Klauzula sumienia dla fizjoterapeutów mnie naprawdę zaskoczyła. 

Jeszcze bardziej zaskakujące jest, że uzasadnionym przypadkiem byłoby odmówienie zabiegu pacjentce z wkładką wewnątrzmaciczną. Wyobrażacie sobie sytuację, w której sumienie fizjoterapeuty byłoby nastawione na szwank w związku z wykonywanym zawodem? Ta wkładka brzmi naprawdę absurdalnie, ale chętnie podrążyłabym temat: w jaki sposób pacjentka z wkładką naraża sumienie fizjoterapeuty? Nie znam zabiegu terapeutycznego, który polegałby na wypięciu miejsca z wkładką w stronę terapeuty, wiec nawet gdyby była śmiercionośna, terapeuta jest bezpieczny.
Zatem pytam grzecznie: WTF?

16 maja 2016

Ulica sezamkowa dla starszych dzieci


Jestem fanką scrabble oraz wszelkich gier pochodnych, gdzie dostaję literki i mam ułożyć wyraz. Zwykle gram w sieci. Przeważnie po angielsku. 
Jakiś czas temu zauważyłam, że wyrazy, jakie układam, odzwierciedlają mój stan emocjonalny danego dnia. Dziś mój dzień sponsorują słówka: fudge, diet, help, roast, stew, food.
A Wasz dzień jakie słówko dziś sponsoruje?

12 maja 2016

Prorok jaki, czy co?

Marzyłam o jednym tatuażu.
Mam jeden tatuaż.
Podziękowałam Panu Artyście i wychodzę.
Pan Artysta - Do zobaczenia!
Lis - Jakie do zobaczenia? Miał być jeden, jest jeden i koniec.
Pan Artysta mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu - Wrócisz.


Zaczynam podejrzewać, że może miał rację...

Freud się kłania

Drugi miesiąc diety. Zamiast "zgłoszenie" napisałam "zagłodzenie".
Także tak.

Wyjątkowy ślub

Dziś mój kumpel zawarł związek małżeński ze swoim narzeczonym. 
Jestem w innym państwie, śledzę przez fb, a jednak chyba się zaraz rozpłaczę. 
A ja przecież nie płaczę na ślubach!
Tak bardzo się cieszę, że jest szczęśliwy! Oby żyli długo w zdrowiu i szczęściu.

08 maja 2016

Potęga reklamy

Bilboard na mieście mnie zapytał, kiedy ostatnio robiłam coś po raz pierwszy.
Hmm....
Rok temu pierwszy raz straciłam najbliższego przyjaciela. Rok to sporo czasu, ale dla mnie to wciąż świeże.
Pierwszy raz w życiu się zaniedbałam w rozpaczy i pierwszy raz się wygrzebuję z zaniedbania.
Pierwszy raz jestem na diecie (Ha! Mam sukcesy).
Pierwszy raz w życiu poszłam manifestować na ulicy moje poglądy (KOD!)
Pierwszy raz próbowałam kuchni meksykańskiej.
Pierwszy raz zachwyciłam się operą (Juliusz Cezar Händla).
Wczoraj dałam sobie zrobić pierwszy tatuaż.

Chyba jest nieźle. Bardzo poszerzam moją strefę komfortu. Taki zwykły bilboard, a tyle wie o istocie życia...

Każdy orze jak może

Nowy znajomy - Kim jesteś z wykształcenia?
Lis - Filologiem klasycznym.
Nowy znajomy - Jaki to język?
Lis - Łacina.
Nowy znajomy - A... łacina... dawno już nie używałem.
Lis - "K*rwa, ja pier*olę" się nie liczy.
Nowy znajomy - No to wcale nie używałem.
Lis -.-

06 maja 2016

Bezlitosny, chyży wróg

Lis ogląda Sherlocka w skupieniu. 
Coś byzka.
Mucha.
Po kwadransie wołam na pomoc Wiewióra i ganiamy muchę. 
Schowała się. 
Lis - Podejdźmy do sprawy naukowo i spróbujmy pomyśleć jak mucha. Gdybyś był muchą, to gdzie byś usiadł?

03 maja 2016

Dojrzewanie do kapitalizmu

Drogeria. Lis stoi przy półce i czyta składy kosmetyków.
Przeszkadzajka 1 - Dzień dobry, czy mogłabym w czymś pomóc?
Lis - Dzień dobry. Dziękuję sama sobie poradzę.

45 sekund później
Przeszkadzajka 2 - Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? Może doradzić?
Lis - Dzień dobry. Dziękuję, sama sobie poradzę.

60 sekund później
Przeszkadzajka 3 - Dzień dobry, może ja pani podpowiem...
Lis - Podpowiadanie jest niemoralne! Proszę mi nie podpowiadać!

30 kwietnia 2016

Śniadanie

Jem śniadanie. Jajka ze szczypiorkiem. Jakieś półtora miliarda ludzi na planecie dziś nie ma śniadania. Być może obiadu również. 
Od kilku dni czytam "Głód" Martina Caparrosa. To ogromny reportaż o głodnych ludziach w różnych miejscach świata. Kiedy ktoś mówi "problem głodu" albo "głód strukturalny", to brzmi niesamowicie odlegle i abstrakcyjnie. Jak problem dla ONZ, WHO czy chuj wie kogo jeszcze.
A kiedy kobieta trzyma na rękach martwego dwulatka? Ona ma imię. Dwulatek też miał. Ona nie wierzy, że umarł z głodu, bo przecież go karmiła. Sama nie jadła, żeby dla niego starczyło. Ale proso raz dziennie to za mało dla dwulatka. Ona nie wierzy. Czułaby się winna, że nic więcej nie mogła mu dać. Woli mówić, że ktoś urok rzucił. Woli tak myśleć. 
Książka jest pełna podobnych historii, a ja nie wiem, czy dam radę ją przeczytać. Jestem miękkim dzieckiem cywilizacji. Z jajkami na śniadanie.

29 kwietnia 2016

Kolejny dzień, dzięki któremu jestem mądrzejsza :p

Note to self: nie należy obsługiwać niszczarki mając na sobie poncho z frędzlami. 
Nigdy człowiek nie wie, kiedy mądrość życiowa go zaszczyci swą uwagą :DEmotikon grin

27 kwietnia 2016

Nauczony

Dawno temu nauczyłam Wiewióra, że trzeba pochwalić wygląd partnerki jak ma nową sukienkę, wraca od fryzjera itd.
Lis - Wychodzę do fryzjera. Wrócę za godzinę.
Wiewiór - Efekt już mi się podoba!

24 kwietnia 2016

Dżęder

Królik - Jak ty dziś ładnie wyglądasz!
Lis *strzela rzęsami* - Dzięki!
Królik - Pięknie dobrałaś turkusowe dodatki.
Wiewiór - To samo jej powiedziałem!
Królik - Powiedziałeś turkusowe? Ty mogłeś co najwyżej powiedzieć, że jej ładnie w niebieskim.

12 kwietnia 2016

Pomnik, k*rwa!


Obejrzałam wczoraj kilka programów informacyjnych (bez Wiadomości!) i odnoszę wrażenie, że największym problemem, wobec którego właśnie stanęła Polska, jest budowa pomnika post-smoleńskiego.
Trybunał Konstytucyjny, uchodźcy, aborcja, przestępczość, opieka zdrowotna - wszystko furda! Pomnik się liczy!

06 kwietnia 2016

Uterus Wars

Boję się mieć macicę. Taki organ w dole brzucha, który zazwyczaj serwuje comiesięczne skurcze, ale w zamian za to jest potencjalnym cudotwórcą i może wyprodukować nowego człowieka. 

Wolałabym nie mieć tego organu.

Gdy złamię rękę, albo złapię zapalenie płuc, społeczeństwo chętnie mi zaoferuje pomoc w leczeniu. Szpital, leki, zwolnienie - wszystko dla mojego dobra (nooo dobrze, w niektórych placówkach medycznych po spędzeniu kilku godzin w poczekalni można mieć pewne wątpliwości, ale jednak cel jest jednoznaczny). 

W przypadku macicy jest zupełnie inaczej. W dole mojego brzucha mieszka polityka. Nagle macica stała się organem eksterytorialnym - nie moim. Państwowym. Prawo do decydowania o jej przyszłości uzurpują sobie, o dziwo, mężczyźni. Ręka, noga, tchawica - należą do mnie. Macica - nie. Społeczeństwo uznaje moje prawo do stanowienia o przyszłosci moich płuc, natomiast macicę, niczym odbezpieczony granat, chce mi odebrać. 

Czy mężczyzna jest sobie w stanie wyobrazić, że państwo chce mu odebrać prawo do stanowienia o kawałku jego ciała? Czy ten, kto krzyczy o świętości życia poczętego, jest sobie w stanie wyobrazić, że sam leży w szpitalu pobity, zgwałcony, ze złamanym nosem i odbitą nerką, a wewnątrz niego rośnie kawałek gwałciciela, który trzeba urodzić i pokochać, bo inaczej kara? Czy mężczyzna jest sobie w stanie wyobrazić, że społeczeństwo odbiera mu wybór jego drogi życiowej? To jest niewolnictwo. Niestety wielu mężczyn na świecie wcale nie musi sobie tego wyobrażać... Polki w swoim kraju też nie muszą sobie tego wyobrażać.

Na terenie mojej macicy trwają działania wojenne. 
A ja jestem pacyfistką. Dlatego wolałabym nie mieć tego organu.

31 marca 2016

Dieta

Lis ostatnio jest... obszerny. Lekarz, badania, dieta etc.
Wiewiór - Na czym polega twoja dieta?
Lis - Chcesz poczytać rozpiskę?
Wiewiór - Nie, będę obserwował.
Lis - Jeśli będziesz tylko obserwował, może się okazać, że moja dieta polega głównie na mówieniu "k*rwa, tego też mi nie wolno".

28 marca 2016

Dornijska księżniczka pod stołem

Jak każde małżeństwo z długim stażem Lis i Wiewiór już się na siebie napatrzyli, dlatego czasem patrzą na innych. Ku przyjemności. Lis wzdycha głównie do Alana Rickmana, a Wiewiór po ostatnim sezonie Gry o Tron patrzy maślanym wzrokiem na sierotki po Oberynie Martellu. 

Lis - Wiewiór, odkurz pod stołem.
Wiewiór - Ale tam jest czysto!
Lis - Tam nie jest czysto. Żadna dornijska księżniczka nie będzie chciała faceta, który ma syf pod stołem!

Morał: W małżeństwie wszystko, co pomyślisz, może zostać użyte przeciwko tobie :)

18 marca 2016

Wszystko może być groźne dla zdrowia

Lubię prace ręczne. Szydełkowanie szczególnie. Wydawałoby się, że trudno o bardziej pokojowe hobby. Czego się spodziewacie po forach i grupach zainteresowań związanych z szydełkowaniem? Dyskusji o wzorach i włóczkach? To właściwie dobry trop, ale...
Wczoraj dwie panie pokłóciły się o wzór na serwetę wrzucając sobie od najgorszych. Dobrze czytacie. Można zwyzywać drugiego człowieka, bo ma inne zdanie na temat schematu kawałka włóczkowej plecionki. Jakim cudem jeszcze istniejemy jako gatunek?

15 marca 2016

Pragmatyzm

Kumpela (mama trojga) dała swoim młodszym pociechom ciastka z kremem.
Lis - Bardzo się wyświnili?
Kumpela - Nie wiem. Na takie rzeczy zwraca się uwagę tylko przy pierwszym dziecku

 o_0

12 marca 2016

Dowód w sprawie

Zwykle nie rozmawiam o religii. Z bliżej nieznanego mi powodu wyłążą wtedy z ludzi zwierzęce emocje. Ludziom bardzo trudno jest mówić o tym, w co wierzą. Zwłaszcza, jeśli obok siebie maja kogoś, kto wierzy w zupełnie coś innego. Mam na to kolejny dowód.

Pan Zasadniczy uważa, że 5 przykazanie jest dla chrześcijanina względne. Ja - niechrześcijanka czytając tekst widzę "nie zabijaj", a nie, "nie zabijaj, chyba, że..." zatem uważam, że jest to nakaz bezwzględny. Nauk i interpretacji kościelnych nie znam, nie muszę. On zna, bo chce. Na tym moglibyśmy skończyć rozmowę - ja widzę jedno, on widzi drugie. Każdy z nas ma do tego prawo. Byłam grzeczna i uprzejma. Nie drwiłam i nie podnosiłam głosu. Po prostu miałam swoje zdanie. Zatem dlaczego na mnie krzyczał?

06 marca 2016

Obniżony wiek emerytalny

Zaspałam, albowiem do późnej nocy ... robiłam na szydełku.
Sądziłam, że takie rzeczy to na emeryturze...
Muszę zweryfikować poglądy na temat mojego wieku :-)

05 marca 2016

Ewolucja

Życiową cezurą mogą być urodziny, nowy rok, nowa praca. Dla mnie cezurą jest ... wymiana telefonu. Pół mojego życia prywatnego i ćwierć zawodowego mam na smartfonie. 

Zmieniłam wczoraj telefon. 
Decyduję, które elementy mojego życia zostają.
Które wylatują.

Aplikacje mi liczą kalorie, pieniądze i znajomych.  Choć wstyd przyznać, spełniają nawet potrzeby emocjonalne użytkownika. Te wszystkie, których ludzie wokół spełnić nie potrafią, bądź nie chcą. Wtyczka z tyłu głowy to tyko kwestia czasu.

03 marca 2016

Ale jak to??

Wiewiór zaoferował, że w ramach prezentu na Dzień Kobiet zje całą sałatkę warzywną.
Sama nie wiem co powiedzieć...
Wzruszenie odebrało mi mowę.

28 lutego 2016

Sine ira et studio

Kiedy Lech Wałęsa został prezydentem, ja byłam dzieckiem. Śmieszył mnie wtedy. Rechotałam do rozpuku z dowcipów o jego nieobyciu. Nie ma co ukrywać - nie był wychowankiem salonów.  Dopiero w miarę dorastania zaczęłam zauważać w nim odwagę. 

Dziś spoglądam na jego politykę jako dorosła kobieta, 25 lat po roku 1989 - nie podoba mi się w wielu aspektach, ale łatwo przychodzi ocena z tej perspektywy. Dużo trudniej jest powiedzieć "nie", kiedy tysiące wokół mówią tak. Dużo trudniej jest budować, kiedy nikt nie ma planów, jak efekt budowy powinien wyglądać.
Mogliśmy przy zmianie ustroju mieć wojnę domową. Nie mieliśmy. To jest wielkie osiągnięcie. Nie tylko Wałęsy. Czy wyszło idealnie? Oczywiście, że nie. Ale wyszło coś pozytywnego, nad czym cały czas trzeba pracować. 
Za ten początek - szacunek Panie Prezydencie.

Nie interesują mnie szafy generałów, ani archiwa. Niezależnie od zawartych tam "rewelacji" - nie zmienią faktycznych dokonań: ani sukcesów ani porażek. Myślę, że sukcesów było więcej. 

Nie godzę się na nagonkę w mediach. Na wydawanie osądów przed zbadaniem dowodów. Historia powinna być badana sine ira et studio. Żaden człowiek nie zasługuje na zeszmacenie. Zwłaszcza ten. Wykrzyczałam to wczoraj na marszu KOD. Dziś trochę chrypię. Tyle mogłam zrobić dla prezydenta mojego państwa.



* sine ira et studio - bez gniewu i upodobania. Tacyt. Tak powinno się pisać historię.

24 lutego 2016

Lala z cycami

Kurs pierwszej pomocy. Teoria i ćwiczenia. Kursanci mniej lub bardziej wprawni, ale się starają. Kursant lat 50+ łapie fantoma za gumowy cyc i rechocze.
Zeszłam.
Nikt mnie nie resuscytował.

23 lutego 2016

Ekonomia w służbie człowiekowi


Pan Zasadniczy zasugerował mi, abym dyskontowała radość z przyszłych zakupionych torebek. Średnio z jednej na pół roku przez najbliższe 30 lat.
Czuję się dziwnie.

15 lutego 2016

Romantyzm dla niepełnosprytnych

Zachciało mi się walentynek.W walentynki. To był bład.

Wybraliśmy małą, cichą restauracyjkę. Miało być coś pysznego, spoglądanie sobie w oczy, trącanie kolanem pod stołem... takie tam.

A były dzieci. Wszędzie dzieci. Pełno dzieci. Przy każdym stoliku para i co naj mniej dwoje dzieci. Jedno wrzeszczy, że chce kredki, drukie siku, trzecie nie będzie jadło tego zielonego, czwarte chce biegać, a piate ryczy. Nic nie chce, tylko ma ochotę poryczeć, więc ryczy.  Od drzwi do baru kursowały matki z niemowlakami na rękach (nie jedna matka, kilka matek!) bujając i sepleniąc do brządców, które za nic nie chciały poleżeć w spokoju, gdy rodzice konsumują swój walentynkowy chleb powszedni. Wyglądało to jak korytarz przychodni dziecięcej w sezonie grypowym. Brrr...

Kochani Rodzice - jeśli tak wygląda Wasz romantyzm - ok, ale zachowajcie go dla siebie.  Nie każdy lokal jest przystosowany, by zabierać tam malutkie dziecko - ten akurat nie był. Nie było żadnego dziecinnego wyposażenia - ani zabawek, ani mebli dostosowanych do potrzeb dziecka, więc nic dziwnego, że dzieci się nudziły i darły w niebo głosy. Rodzicu, pomyś, zanim uraczysz swą dzieciną obcych ludzi... że już nie wspomnę o owej dziecinie, dla której taka wizyta też jest mało sympatyczna, sądząc po rykach.


13 lutego 2016

Niedostatki edukacyjne

Dorastałam w latach 90-tych. Szkoła wtedy uczyła o pantofelkach i rachunkach różniczkowych. Ważnych i życiowych spraw uczyły gazetki typu Bravo. Dzięki nim dowiedziałam się gdzie szukać punktu G, jak się zabezpieczać przed ciążą oraz co robić, kiedy partner ma przedwczesny wytrysk. Zabrakło tam jednak bardzo potrzebnej wiedzy: co robić kilka lat po ślubie, gdy mąż ma cię za wredną jędzę, bo domagasz się, żeby umył okno, albo wyniósł śmiecie?! Przydałyby się jakieś warsztaty... 

Jak przekonać współmałżonka, że kurz nie jest naszym przyjacielem? 
Podłoga za kanapą - odkurzać, czy nie - dyskusja w panelu.
Czy mycie okien jest groźne dla zdrowia? Warsztaty prowadzone przez ratownika medycznego.
Skąd się biorą ubrania w szafie? - gra detektywistyczna odkrywająca przed graczami drogę, jaką musi poknoać ubranie z pralki, by znaleźć się w szafie.

Żadne Bravo na to nie przygotuje. 
Nikt na to nie przygotuje.
Składam zażalenie do systemu edukacji.

12 lutego 2016

Pragmatyzm level expert

Kupujemy kurtkę Wiewiórowi. Wiewiór mierzy.
Lis - Idź się przejrzyj, czy ci się podoba.
Wiewiór - Po co? Przecież ja na siebie nie będę patrzył. Ty będziesz na mnie patrzyć, tobie ma się podobać.

07 lutego 2016

Who's bad?

Źli Niemcy - Bartosz Wieliński

Do przeczytania tej pozycji skłonił mnie tytuł. Moim zdaniem prowokacyjny i głupi. Byłam ciekawa, czy cała książka jest taka. Na szczęście nie, choć dostrzegłam wiele braków. Braki stylistyczne rzucają się w oczy od razu. Nad całą resztą trzeba chwilę pomyśleć.

Źli Niemcy to bardzo skrótowy zarys biografii kilkunastu Niemców, w jakiś sposób związanych z III Rzeszą i jej spuścizną. Tym razem jednak nie  Hitler, nie Himmler, ani ta najbardziej znana grupa bonzów NSDAP. To kat, konstruktor V2, szpiedzy Stasi, terroryści RAF (nie mylić z brytyjskim!) itd. Nazwiska nieco mniej znane poza granicami Niemiec. 

Dużym plusem tej książki jest bardzo porządnie zebrana bibliografia - prasa, archiwa, wspomnienia. Niestety autor nie pokusił się o analizę opisanych przypadków ani o naszkicowanie gruntu społecznego, w których zachodziły dane wydarzenia - przez to ta książka jest bardzo niepełna. Pan Wieliński wskazuje, że rozliczenia z wojenną przeszłością trwają cały czas i wciąż są bolesne, że ostatni żyjący sprawcy zbrodni wojennych oraz ich otoczenie nabiera wody w usta. To mają być ci źli Niemcy? Świetnie, tylko dlaczego? Opisanych faktów nie da się zrozumieć bez znajomości podłoża, na którym wyrósł nazizm. Równie ważne jest poznanie sytuacji powojennej podzielonych Niemiec. NRD i RFN na swój sposób rozliczały się z przeszłością. Nie można ulegać złudzeniu, że to procesy norymberskie zamknęły drzwi po III Rzeszy i dalej było nowe państwo. Wszystko łączy się w wielki ciąg przyczynowo - skutkowy. Losy nazistowskiego kata, fizyka, NRDowskiego szpiega, berlińskiego adwokata i burmistrza z SSmańską przeszłością nie są zawieszone w próźni. Z próżni łatwo byłoby ich wyciąć. Ale oni nie żyli w próżni, tylko w wielkim społecznym organizmie. Tego kontekstu bardzo brakuje w ksiażce pana Wielińskiego. Z tego powodu mogę rzeczoną książkę traktować wyłącznie jako zbiór ciekawostek.

04 lutego 2016

Porządki w szafce grafomana

Zaczęłam odkurzać moje historyjki składowane po szufladach i pokazuję światu. Jeśli macie ochotę, to zapraszam do czytania. Tu klikać.

03 lutego 2016

Made in China

Czytam o współczesnych Chinach. Im więcej czytam, tym bardziej się cieszę, że mieszkam w Polsce. Zawsze uważałam się za istotę otwartą na inności. Tyle rzeczy mieści mi się w głowie, a Azja nie. Ciekawe czemu... 

Bardzo polecam książkę "Za Chiny ludowe" Katarzyny Pawlak. Większość opisanych zjawisk wydaje mi się dzika i niezbyt przyjazna, ale absolutnie fascynująca. 

30 stycznia 2016

Artyzm i higiena

Obejrzałam The Hateful Eight. Lubię Tarantino, ale tym razem przez pół filmu powtarzałam w myślach "niech ktoś umyje tę babę!". 
Spoiler alert
.
.
.
Nie umyli.

17 stycznia 2016

Pal kalorie dla idei

W przyszłym tygodniu szykuje się kolejny marsz KODerów.
Idę.
Wierzę, że wychodzimy tę demokrację.
A jak nie, to chociaż schudnę.

11 stycznia 2016

Prawie jak list z Hogwartu

Poniedziałek rano. Pełny autobus. Ciemno, zimno. Przysypiam skulona w kącie. Ze snu wyrywa mnie głos, który oznajmia: następny przystanek Arrakis, przystanek na żądanie!

Od kilku dni wciągam Diunę Herberta. Tak, to ma znaczenie.

10 stycznia 2016

Uśmiechem i wuwuzelą zamiast ogniem i mieczem

Znów LisioWiórki manifestowały z KOD. Tym razem o wolne media. Wiewiórski nawet kupił sobie wuwuzelę i trąbił, jakby od tego zależały losy świata. Do dziś mi w uszach dzwoni. 

Atmosfera była naprawdę wspaniała. Tam ludzie się do siebie uśmiechają, rozmawiają ze sobą. Nawet w ogromnym tłoku nie ma przepychanek i wszyscy są dla siebie uprzejmi. To wyjątkowe doświadczenie. Tylko powód smutny. Tym razem zebraliśmy się, bo nie chcemy, żeby media publiczne były rządową tubą. Choć atmosfera KODowych manifestacji jest naprawdę cudowna, to wolałabym, żeby już więcej powodów do manifestowania nie było. 

Gdzieś usłyszałam opinię, że KOD jest Solidarnością XXI wieku. Choć cenię dokonania Solidarności, to wolałabym tak nie kończyć. Chcę się troszczyć o to, co łączy KODerów i KODerki - przekonanie, że nasze państwo, ma wady, ale jest warte naprawy. Bo już dużo osiągnęło. Bo jest nasze.

06 stycznia 2016

Żeby tylko nie pomylić ofiary z katem

W sylwestrową noc kilka (kilkanaście?) grup mężczyzn napadło na kilka niemieckich kobiet. Ofiary były okradane, molestowane, jedna poparzona, jedna zgwałcona. Ci politycznie poprawni boją się nawet używać słów uchodźca i napad w jednym zdaniu. Jednak kolejne źródła podają, że napastnikami byli mężczyźni pochodzący z Afryki. Nie roztrząsam ich pochodzenia. Skoro napadali, są bandytami. Reszta ma dla mnie mniejsze znaczenie.


Widziałam zdjęcia ofiar - żadna nie miała napisane na czole "wolno mnie okaleczyć, okraść, molestować, serdecznie zapraszam". Winnym gwałtu jest gwałciciel, nie ofiara, nie jej strój, nie zabawa w publicznym miejscu. 

Współczuję wszystkim zaatakowanym kobietom. Nie tylko fizycznej napaści. Jeszcze bardziej tego, że ktoś je próbuje za nią obwiniać.

03 stycznia 2016

Czytam, więc jestem

W ubiegłym roku podjęłam się wyzwania przeczytania 52 książek. Przeczytałam 53 książki. Pracuję na pełen etat, mam rodzinę, kilka innych zainteresowań - da się. 

Nie pokuszę się o opisywanie najlepszej książki roku. Czytałam pozycje poważne i głupawe, piękne i banalne. Wszystkie jednak dały mi bardzo ważną rzecz - perspektywę inną niż moja. Dlatego dziękuję wszystkim autorom - nawet tym, przez których pukałam się w głowę niczym posłanka :-)

Warto mieć w głowie więcej niż "ja" i "moje". Dlatego w tym roku również zaczynam wyzwanie 52/2016 i serdecznie wszystkich do niego zachęcam.